Młodzi rodzice nie żyją. Szlaban był otwarty? Głos z prokuratury
W miejscowości Ziębice doszło do tragicznego wypadku - dwie osoby zginęły w zderzeniu pociągu z samochodem osobowym. Jak podaje "Gazeta Wrocławska", pojawiają się wątpliwości co do tego, czy rogatki były opuszczone. Sprawę bada prokuratura.
W niedzielę 21 grudnia około godz. 11 na przejeździe kolejowym w miejscowości Ziębice pociąg relacji Praga-Gdynia uderzył w pojazd osobowy marki kia, którym jechały dwie osoby. Była to para 31-latków z powiatu ząbkowickiego. Oboje zginęli na miejscu. Jak podaje "Gazeta Wrocławska", zmarli osierocili dwuletniego synka. W samochodzie był jego fotelik, ale dziecka nie było w pojeździe - przebywało w tym czasie u babci.
Lokalne media podają, że istnieją poważne przypuszczenia, iż rogatki w momencie zdarzenia nie były opuszczone. "Do redakcji (...) zwrócił się też jeden z czytelników, który napisał, że w chwili zdarzenia rogatki miały być podniesione, a sygnalizacja świetlna nie działała, mimo że - według jego relacji - maszynista miał w lokomotywie sygnał wskazujący, że zapory są opuszczone" - donosi "Gazeta Wrocławska".
Jolanta Kwaśniewska o kobietach. Opowiedziała swoją zawodową historię
Inna osoba podaje, że już wcześniej dochodziło do usterek i były one zgłaszane. Informatorzy regionalnego dziennika zawracają uwagę, że pociągi rozwijają na tym odcinku dużą prędkość, nawet do 120 km/h. Jak ustaliło o2.pl, sprawa jest analizowana przez prokuraturę.
Na razie nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć tym informacjom. Obecnie trwają ustalenia. Na miejscu zdarzenia oraz w pociągu znajdował się monitoring, który zostanie zabezpieczony. Ta kwestia będzie przedmiotem dalszych czynności - powiedział nam Mariusz Pindera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Jak dodał, we wtorek (23 grudnia) zostanie przeprowadzona sekcja zwłok ofiar wypadku. Pasażerowie pociągu nie odnieśli obrażeń. Wypadek spowodował kilkugodzinne opóźnienia w ruchu kolejowym.