Mówi, co widziała w Ząbkach. "Straż pożarna nie była w stanie wjechać"

Do ogromnego dramatu doszło w podwarszawskiej miejscowości Ząbki. Około 500 osób zostało bez dachu nad głową w wyniku pożaru bloku na ul. Powstańców. Świadkiem koszmarnych scen była m.in. sprzedawczyni w piekarni sąsiadującej z tym osiedlem.

Dramatyczne sceny w Ząbkach.Dramatyczne sceny w Ząbkach.
Źródło zdjęć: © Facebook | Państwowa Straż Pożarna, bryg. Tomasz Fijolek
Mateusz Domański

Pożar na osiedlu przy ul. Powstańców w Ząbkach wybuchł w czwartek po godz. 19:00. Zniszczeniu uległo ponad 200 lokali. Bez dachu nad głową znalazło się ponad 500 osób.

Na miejscu zdarzenia pojawiło się mnóstwo osób. W tym gronie znalazły się służby, mieszkańcy lokali ogarniętych pożarem, ale i przypadkowi świadkowie.

Jeszcze nigdy nie widziałam tylu ludzi w Ząbkach - podkreśliła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sprzedawczyni w piekarni sąsiadującej z osiedlem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mieszkańcy Ząbek ruszyli pomagać. Tłumy w punkcie pomocy

Gdy wybuchł pożar, kobieta akurat kończyła pracę. - To był moment, jak zaczęło mocniej wiać, zrobiło się gorąco i zobaczyliśmy, jak pali się budynek. Straż pożarna nie była w stanie wjechać na osiedle, bo utworzył się korek - zaznaczyła.

Choć jej piekarnia skończyła prace, drzwi pozostały otwarte dla wszystkich potrzebujących pomocy.

Cały czas przychodzili ludzie, korzystali z prądu i dzwonili do rodzin, załatwiali nocleg. Ludzie płakali. Moja koleżanka, dopiero co kupiła tu mieszkanie. Wprowadziła się mniej niż pół roku temu. Nie zostało jej nic - podsumowała rozmówczyni "GW".

Pożar w Ząbkach. Na miejscu około 60 zastępów

Po kilku godzinach walki pożar w Ząbkach został opanowany przez strażaków. W sumie w akcji brało udział ok. 60 zastępów PSP i OSP, czyli około 250 ratowników.

Kolejnym etapem działań strażaków będzie szczegółowe przeszukiwanie wszystkich pomieszczeń i lokali mieszkalnych. Chodzi o to, by zweryfikować, że nikogo tam już nie ma. Zaznaczam jednocześnie, że do strażaków nie docierają sygnały, że ktoś mógł zostać w budynku - mówił w nocy nadbryg. Wojciech Kruczek, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, strażacy dogaszali zarzewia ognia na poddaszu.
Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Żołnierz chciał się poddać. Rosjanie zaczęli egzekucję
Żołnierz chciał się poddać. Rosjanie zaczęli egzekucję
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył
Wygrała 120 mln euro. Większości już nie ma. Zaskakujące, co zrobiła
Wygrała 120 mln euro. Większości już nie ma. Zaskakujące, co zrobiła
Jechał rowerem. I nagle coś takiego. "Kaptur, słuchawki"
Jechał rowerem. I nagle coś takiego. "Kaptur, słuchawki"
Zacznie się 8 grudnia. Niż w drodze do Polski
Zacznie się 8 grudnia. Niż w drodze do Polski
Wielka ewakuacja w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano dwóch Polaków
Wielka ewakuacja w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano dwóch Polaków
Amerykanie mają dość. Sondaż mówi wszystko
Amerykanie mają dość. Sondaż mówi wszystko
Zobaczył karteczkę. Wściekł się. "To jest nielegalne"
Zobaczył karteczkę. Wściekł się. "To jest nielegalne"
Skandal w szkole. Młodzi Austriacy zrobili taką budowlę
Skandal w szkole. Młodzi Austriacy zrobili taką budowlę
Głośno o zachowaniu Trumpa. Wszystko się nagrało
Głośno o zachowaniu Trumpa. Wszystko się nagrało