aktualizacja 

Rosja chce z powrotem Alaskę? To fake news i klasyczna dezinformacja

"Rosjanie chcą z powrotem Alaskę, czyli tereny, które sprzedali Stanom Zjednoczonym w 1867 roku za ponad 7 milionów dolarów" - taka informacja pojawiła się w mediach na całym świecie w styczniu. Jak się okazuje, to "fake news", a Federacja Rosyjska nie zgłosiła żadnych roszczeń wobec terenów, które od dekad należą do USA. Śledztwo w tej sprawie przeprowadziło AFP.

Rosja chce z powrotem Alaskę? To fake news i klasyczna dezinformacja
Rosjanie sprzedali niegdyś Alaskę Amerykanom, dziś chcą ją z powrotem (GETTY, UCG)

Jak Alaska stała się częścią Stanów Zjednoczonych? Została sprzedana przez Rosjan w 1867 roku za 7,2 miliona ówczesnych dolarów, co obie strony uznały za całkiem dobry interes. Dziś Alaska, czyli eksklawa należąca do USA to jeden z pięćdziesięciu stanów tworzących kraj i jego integralna część od ponad 150 lat. Rosjanie już dawno o niej zapomnieli.

Ale i tak udało im się wykorzystać Alaskę, by zasiać dezinformację w mediach i oszukać kilku wydawców, dziennikarzy oraz komentatorów sytuacji międzynarodowej. Wszystko wydarzyło się pod koniec stycznia. "Fake news" ws. Alaski szybko rozszedł się po świecie.

"Władimir Putin właśnie zmienił zdanie ws. sprzedaży Alaski Amerykanom. To nie żart, prezydent Rosji stara się stwarzać wrażenie, że ma wpływ nie tylko na przyszłe wypadki dotyczące swojego kraju, ale też chce zmieniać przeszłość. Podpisał więc dekret, na mocy którego sprzedaż Alaski uznano za nielegalną" - informowały różne media.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Broń z USA w akcji na froncie. Bez litości dla T-90

Jak się okazuje - wykazało to śledztwo prowadzone przez dziennikarzy AFP - Rosjanie wcale nie zamierzają kierować swoich roszczeń również wobec Stanów Zjednoczonych. Twierdzenie, że Władimir Putin nazwał sprzedaż Alaski nielegalną, jest fałszywe. I wcale nie znalazło się w dekrecie prezydenta Rosji, o czym informowały w styczniu media.

W ślad za kontem twitterowym @_AfricanSoil, które najpewniej pracuje na jednej z rosyjskich farm trolli. To za nim inne konta, a potem media - od USA po Polskę i od Hiszpanii po Tajlandię - podawały fałszywe informacje na temat Alaski. Tak jak Igor Suszko, pochodzący z Ukrainy komentator konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

"Zanim Amerykanie przejmą nasze własności za granicą, niech pamiętają, że my również mamy coś do wzięcia z powrotem" - mówił latem 2022 roku podczas posiedzenia plenarnego Dumy Państwowej jej przewodniczący, Wiaczesław Wołodin. Wówczas Rosjanie reagowali nerwowo na sankcje, które nałożyły na Moskwę USA.

Te słowa to była ostatnia oficjalna wypowiedź Rosjan ws. Alaski. Tak zrozumiano słowa Wołodina, który próbował odgrażać się Amerykanom. Putin wcale nie poszedł jego śladem, a słynny dekret z 18 stycznia 2024 roku nic nie wspomina o dawnych ziemiach należących do Rosji, które stały się częścią USA.

Putin podpisał dokument, na mocy którego podległa mu dyrekcja zarządzania nieruchomościami zyskała środki finansowe na pokrycie kosztów związanych z "procesem przeszukiwania nieruchomości będących własnością Federacji Rosyjskiej, byłego Imperium Rosyjskiego oraz byłego ZSRR". O Alasce nie ma tu ani słowa.

Amerykanie w świetle prawa zakupili Alaskę w 1867 roku za 7,2 mln dolarów i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Rosjanie działają jednak w obszarze dezinformacji na szeroką skalę, czego doskonały przykład mamy powyżej.

A Alaska w relacjach obu krajów ma donośną rolę. To tutaj znajdują się bazy Sił Powietrznych USA oraz amerykańskich wojsk arktycznych (tzw. USARAK). Ośrodki w Fort Greely i Eielson wyposażone są w zaawansowany sprzęt, którym Amerykanie bez trudu mogliby zaatakować Rosję, także za pomocą głowic nuklearnych.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić