Stracił wszystko w pożarze w Ząbkach. "Chwyciłem tylko różaniec"
- Straciłem całe życie, wszystkie osobiste rzeczy, książki, pamiątki, dokumenty. Ale najważniejsze, że żyję. Człowiek może zacząć od nowa - mówił dziennikarz Wacław Pokrzywnicki w rozmowie z Radiem Wnet. Mężczyzna od lat mieszkał na poddaszu bloku w Ząbkach. Budynek, mieszczący ponad 200 lokali, spłonął wczoraj wieczorem.
Pożar wybuchł w czwartek 3 lipca około godziny 19:30, w kompleksie mieszkalnym przy ul. Powstańców 62 w Ząbkach. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, a strażacy próbowali opanować sytuację, gdy temperatura na zewnątrz była bardzo wysoka, w dodatku silnie wiało.
Na szczęście nikt nie zginął, ale blisko 500 osób zostało zmuszonych do ewakuacji. Jedną z takich osób był Wacław Pokrzywnicki, dziennikarz Radia Wnet, który od pięciu lat mieszkał na poddaszu bloku w Ząbkach.
Tusk kontra Nawrocki. Polacy wybrali ulubieńca
Czytaj także: Ogromny pożar w Ząbkach. Są nowe informacje
W pewnym momencie zorientowałem się, że dach stoi w ogniu. W tym samym momencie strażak zaczął wdzierać się do mojego mieszkania przez drzwi – kazał natychmiast wychodzić. Nic nie mogłem zabrać – relacjonował dziennikarz w rozmowie z Radiem Wnet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna w pośpiechu zabrał plecak, myśląc, że ma w nim najważniejsze rzeczy. Niestety, później zorientował się, że wszystko, co cenne, zostało w mieszkaniu. Dziennikarz stracił m.in. pamiątki, rękopis książki oraz inne osobiste przedmioty. Ocalał tylko jeden przedmiot.
Chwyciłem tylko różaniec, który leżał na stoliku – podkreślił dziennikarz, dodając, że to "trzyma go przy nadziei".
Stracił wszystko w pożarze. Zdążył zabrać tylko różaniec
Mężczyzna opowiedział również, jak przebiegała ewakuacja. – Był krzyk, panika, ludzie zbiegali z walizkami, inni bez niczego. Winda przestała działać, potem zgasły światła – relacjonował w Radiu Wnet.
Z jego słów wynika, że mieszkańcy budynku zgłaszali problemy z przeciekającym dachem. Niestety, nie zdążono go wyremontować.
Czytaj także: Pożar w Ząbkach. Jest oświadczenie szpitala w Drewnicy
Teraz Pokrzywnicki, jak wielu innych mieszkańców budynku w Ząbkach, musi zacząć wszystko od nowa.
Straciłem całe życie, wszystkie osobiste rzeczy, książki, pamiątki, dokumenty. Ale najważniejsze, że żyję. Człowiek może zacząć od nowa – podkreślił w rozmowie z rozgłośnią.
Mężczyzna nie traci jednak nadziei. Przyjaciele zaoferowali mu pomoc, zorganizowano także zbiórkę na jego rzecz.
W ogromnym pożarze wiele osób straciło cały dorobek. W najgorszej sytuacji są lokatorzy, których mieszkania spłonęły niemal doszczętnie. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Tomasz Siemoniak zapewnił, że rząd zrobi wszystko, by mieszkańcy mogli jak najszybciej odbudować swoje życie. – Wszyscy, którzy potrzebują pomocy, tę pomoc uzyskają. I to niezwłocznie – zapewnił Siemoniak podczas konferencji.
Źródło: wnet.fm, "Fakt", Wprost.pl