Rosja od 2015 r. straciła w Syrii co najmniej 543 żołnierzy - podaje "Moscow Times". powołując się na informacje BBC. Dane pochodzą z analizy publikacji medialnych, wpisów w mediach społecznościowych oraz informacji z cmentarzy i pomników wojskowych. Oficjalnie Ministerstwo Obrony Rosji potwierdziło śmierć jedynie 116 żołnierzy.
Czytaj więcej: Kultowe delikatesy Polaków powracają. Nadchodzi nowa era
Największe straty poniosła grupa Wagnera, której członkowie zginęli w liczbie 346 osób. Pierwsze straty odnotowano w październiku 2015 r., a największe w 2018 r. podczas starcia z amerykańską artylerią i lotnictwem w rejonie Hisham. W ostatnim czasie dwóch oficerów marynarki wojennej, kapitanowie I stopnia Stepan Alektorski i Nikołaj Michajłenko wraz z dwoma syryjskimi generałami, prawdopodobnie wpadli w zasadzkę bojowników Państwa Islamskiego i zginęli.
Wśród poległych znaleźli się także żołnierze elitarnych jednostek rosyjskich, w tym oficerowie specnazu FSB, żołnierze sił specjalnych oraz piloci wojskowi. Zginął też jeden generał dywizji, 10 pułkowników i co najmniej 60 oficerów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje "Newsweek", Rosja weszła do Syrii z dwóch powodów. Kreml chciał pomóc Asadowi utrzymać władzę oraz wrócić do politycznej pierwszej ligi i rozwiązać problem terrorystów z ISIS, z którymi Zachód nie potrafi sobie poradzić. "Moscow Times" przypomina, że w marcu 2016 r.
Rosja zapowiedziała w 2016 roku zakończenie operacji wojskowej w Syrii i wycofanie wojsk, ale ostatecznie tego ruchu nie dokonano. Obecnie Kreml otrzymał od nowych przywódców syryjskiej opozycji gwarancje bezpieczeństwa dla swoich baz wojskowych i instytucji dyplomatycznych w Syrii.