"Szantażowała go". Szokujące słowa ws. Iwony Wieczorek
Od zaginięcia Iwony Wieczorek minęło już 15 lat. Ta sprawa wciąż pozostaje nierozwiązana. Tymczasem insp. Marek Dyjasz, były naczelnik wydziału zabójstw, pokusił się w rozmowie z Onetem o teorię, że Wieczorek "szantażowała" swojego oprawcę.
Do tajemniczego zniknięcia Iwony Wieczorek insp. Marek Dyjasz, były naczelnik wydziału zabójstw, odniósł się w programie Onetu "Kulisy spraw". Twierdzi, że kobieta znała swojego oprawcę.
Uważam, że szantażowała go czymś, co było dla niego niewygodne - ocenił.
Ekspert zwrócił również uwagę na 20 tys. zł, które znaleziono w pokoju Iwony po jej zaginięciu. Jej matka wyjaśniała, że pieniądze należały do niej, ale insp. Dyjasz ma wątpliwości w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechała rowerem na S3! Wszystko widziała policja
Rozmówca Onetu stwierdził ponadto, że błędem było założenie krótko po zaginięciu, że Iwona z pewnością niebawem wróci, bo trwa okres wakacyjny. Dyjasz spostrzegł, że kluczowe są pierwsze doby - później jest problem z uzyskaniem materiału dowodowego.
Sprawca to wykorzystał i wykorzystuje do tej pory, a my siedzimy niejako w próżni - ocenił w rozmowie z Onetem.
Tajemnicze zniknięcie Iwony Wieczorek. Minęło 15 lat
Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. 19-latka bawiła się ze znajomymi w klubie Dream Club w Sopocie, skąd wyszła około godz. 3 po kłótni z grupą. Postanowiła wrócić sama do domu w Gdańsku-Jelitkowie.
Szła pieszo nadmorską promenadą, niosąc szpilki w rękach. Ostatni raz została zarejestrowana przez monitoring miejski o godz. 4:12 w okolicach wejścia na plażę nr 63. Po tym czasie wszelki ślad po niej zaginął - nie nawiązała już kontaktu z rodziną, a jej telefon przestał działać.
Pomimo szeroko zakrojonych poszukiwań - z udziałem policji, psów tropiących i funkcjonariuszy "Archiwum X" - sprawa pozostała niewyjaśniona. Śledztwo umorzono w 2011 roku, ale później kilkakrotnie je wznawiano.