aktualizacja 

Taki mają płot. Urzędnicy z Podlasia wlepili rodzinie gigantyczną karę

611

Ten płot istniał od dekad. Ale dopiero kilka miesięcy temu właściciele dowiedzieli się, że ogrodzenie zostało ''źle postawione'', bo częściowo znajduje się w pasie drogowym. Pismo z gminy okazało się wstępem do dalszych, poważnych problemów. Urzędnicy z Podlasia chcą, żeby rodzina zapłaciła gigantyczną karę.

Taki mają płot. Urzędnicy z Podlasia wlepili rodzinie gigantyczną karę
Niezrozumiała decyzja urzędników sprawiła, że rodzina ma poważny problem (Facebook, Pixabay, HolgersFotografie)

''Podejdź no do płota, jak i ja podchodzę'' — to powiedzenie ma magiczną moc, bo przenosi nas do wsi Krużewniki, gdzie bohaterowie ''Samych swoich'' toczyli spór, który rozpoczął się od awantury o miedzę.

W tym przypadku nie chodzi jednak o sąsiedzki konflikt, a spór z urzędnikami. Zamiast miedzy mamy pas drogowy, a zamiast komedii - koszmar rodziny z Podlasia.

Tę bulwersującą sprawę nagłośnili reporterzy programu ''Interwencja''. Pani Agnieszka i pan Krzysztof kilka lat temu odziedziczyli gospodarstwo po ojcu. W domu mieszka matka rodzeństwa, pani Irena. Preludium do dalszych problemów rodziny okazało się pismo wysłane pół roku temu z urzędu gminy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Liderzy PiS na Jasnej Górze. "Wiec polityczny"
Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że część ogrodzenia stoi w pasie drogowym. I w związku z inwestycją, która ma być czyniona, należy je rozebrać — wyjaśnia w rozmowie z ''Interwencją'' pani Agnieszka.

Inwestycja, o której wspomina pani Agnieszka, to budowa nowej drogi, która — tak jak obecna — będzie sąsiadować z posesją rodziny.

Zaskoczenie właścicieli gospodarstwa było spore, ponieważ płot nie powstał kilka miesięcy, ani nawet kilka lat temu. Stoi od dekad. W dodatku — jak twierdzi pan Krzysztof — decyzję podjęto na podstawie szkiców do celów projektowych, bez wizyt geodety i pomiarów.

Kosmiczna kara za płot

Urząd gminy w Nurzcu najpierw zgłosił swoje obiekcje co do budynku i ogrodzenia. Po kilku miesiącach okazało się, że urzędnicy mają kolejne uwagi.

O kostce dowiedzieliśmy się w kwietniu, że mamy nakaz jej rozbiórki. Chodzi o dosłownie część tego budynku, dokładnie 70 cm — wyjaśnia pan Krzysztof.

Rodzina rozebrała płot, ale odwołała się od nakazu rozbiórki budynku. Potem urzędnicy podjęli kolejne decyzje. Był to nakaz rozbiórki, tym razem dotyczący podjazdu, a także... nałożenie ogromnej kary na właścicieli gospodarstwa.

Ponad 180 tysięcy złotych za bezumowne zajęcie pasa drogowego — informuje ''Polsat News''.

Co ciekawe, choć ogrodzenie stało od dawna, gigantyczna kara została naliczona za... kilka miesięcy tego roku. Jak tłumaczy jeden z urzędników, ''taka była decyzja wójta''.

Podjazdu i płotu już nie ma, ale problem pozostaje. Rodzeństwo obawia się, że będzie musiało zapłacić ogromną karę.

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić