Zamówili dom letniskowy. Zostali bez pieniędzy. Sprawa w prokuraturze
Robert M. z firmy w Środzie Wielkopolskiej miał postawić domy letniskowe klientom z Poznania i Krakowa. Ci przekazali mężczyźnie pieniądze, ale budynek nie powstał. Sprawa trafiła teraz do prokuratury.
Sprawę Roberta M. i jego klientów opisuje "Uwaga!" TVN. Przedsiębiorca ze Środy Wielkopolskiej przyjmował zamówienia na całoroczne, lekkie domy letniskowe. M. przyjmował od klientów pieniądze na realizację inwestycji, a później nie wywiązywał się z umowy.
Lista zarzutów wystosowanych przez klientów wobec Roberta M. jest długa. W materiale "Uwagi!" TVN zarzucają mu unikanie kontaktu, nieprawidłowe wykonanie domów, a także brak zwrotu pobranych środków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechał na czerwonym. Poszkodowany miał zakaz sądowy
Dziennikarze "Uwagi!" TVN podkreślają, że problemy za każdym razem zaczynały się, gdy Robert M. miał przejść do właściwej budowy domu. Część rodzin pozostała z pustym placem, niektórzy dostali wyłącznie wylane fundamenty.
Byliśmy umówieni na budowie, pojechałem, ale nikogo nie było. Zadzwoniłem, to powiedział, że jego pracownikowi zmarł ojciec. Zadzwoniłem do pracownika z kondolencjami, a on: "Jaki tata zmarł?" -mówi jeden z mężczyzn, opisując, w jaki sposób Robert M. wymyślał powody do unikania kontaktu z klientami.
Robert M. obiecywał, że odda pieniądze. Zaproponował wypłatę środków w ratach. Część rodzin dostała 5 tys. zł. Inni po 10 tys. zł. Klienci podkreślają, że każdemu coś wypłacił.
Nie wiem, czy to nie chodzi o sąd i to, że się tak zabezpiecza, jak będą sprawy, że miał chęć oddawania - zastanawia się jeden z klientów.
Klienci zaczęli ostrzegać się przez Internet. Okazało się, że podobnych przypadków ma być wiele, a proceder trwa od wielu lat. Klienci złożyli sprawę w prokuraturze i na policji. Początkowo organy ścigania odmawiały wszczęcia śledztwa. Temat ruszył dopiero po wielu próbach.
Sam Robert M. ma nadal korzystać z luksusów życia. Klienci zarzucają mu, że rozbija się drogimi samochodami i lata na zagraniczne wakacje. Mężczyzna nie chciał rozmawiać z dziennikarzami "Uwaga!" TVN. Stwierdził tylko, że miał problemy z ekipą budowlaną, a część realizacji "udało się dokończyć".
W którymś momencie zawiodły ekipy, z którymi współpracowałem i masa innych czynników. Były realizacje, które udało się skończyć i były takie, których nie udało się skończyć - krótko skomentował mężczyzna.