Znęcała się nad kotem. Na sierści znaleziono stary klej
Kot Kacper, który stał się ofiarą nieodpowiedzialnej zabawy małej dziewczynki, jest już bezpieczny. Zwierzę zostało odebrane rodzinie po tym, jak matka wrzuciła nagranie do sieci. Na sierści kota znaleziono stary klej, a ponadto miejsca po wyciętym futerku.
Kot Kacper, który stał się ofiarą nieodpowiedzialnej zabawy siedmioletniej dziewczynki, trafił do schroniska w Wysocku Wielkim. Matka dziewczynki wrzuciła nagranie do sieci. Małoletnia obracała szarpała kota, obracała go w powietrzu. Kot wydawał przeraźliwe jęki, jednak to sprawiło, że dziewczynka przestała okrutną zabawę. Po opublikowaniu nagrania w sieci, sprawą zainteresowała się policja, kot został odebrany i trafił do schroniska w Ostrowie Wielkopolskim.
Jego pracownicy przekonują, że zwierzę przeszło badania weterynaryjne, które wykazały, że nie doznał poważnych obrażeń, choć jest lekko obolały. - Kociak odsypia i dochodzi do siebie w spokojnym miejscu, gdzie zapewniamy mu maksimum komfortu - informuje schronisko.
Na jego sierści znaleźliśmy stary klej, a w dwóch miejscach sierść została wycięta nożyczkami. Przeszedł pierwszą obdukcję weterynaryjną, jest lekko obolały, ale na szczęście nie doznał poważnych obrażeń - informuje Schronisko Ostrów w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kto zostanie prezydentem Polski? Wielkie emocje pod Warszawą
Zwierzę zostało zaszczepione przeciw chorobom zakaźnym, zaczipowane oraz odrobaczone. Jak się okazuje, rodzina przygarnęła kotka. Dariusz Hyhs, powiatowy lekarz weterynarii poinformował, że w czasie wizyty zwierzę było zestresowane. - Widziałem to nagranie, jestem zszokowany, że można jak pluszowym misiem bawić się żywym zwierzęciem - mówi Wirtualnej Polsce.
Matka dziewczynki przeprosiła w rozmowie z mediami za zachowanie córki i tłumaczyła, że cała sytuacja miała wyjść przez przypadek. Portal ostrow24.tv twierdzi, że na profilu szkoły podstawowej w Ostrowie Wielkopolskim, do której najprawdopodobniej uczęszcza dziewczynka, pojawił się hejt w stosunku do niej za jej skandaliczne zachowanie. Dyrekcja miała próbować studzić emocje.
Im mniejsza społeczność, w której się żyje, tym bardziej takie rzeczy są pamiętane, więc jest to niewyobrażalna tragedia, jaką rodzice zafundowali temu dziecku. Ja w dniu dzisiejszym powiadomiłam opiekę społeczną. To się skończy sądem rodzinnym, a na pewno kuratorem - mówi Anna Małecka z Kaliskiego Stowarzyszenia Help Animals w rozmowie z Wirtualną Polską.