Spacer po plaży w Australii miał być chwilą wytchnienia, ale dla wielu osób zakończył się niespodziewanymi problemami zdrowotnymi. Według informacji portalu "Australian Broadcasting Corporation", na plażach Waitpinga i Parsons pojawiła się tajemnicza piana morska, która rozciągała się na setki metrów.
Czytaj także: Mołek złamie tradycję "TzG". Niebywałe, z kim zatańczy
Choć wyglądała niegroźnie, w krótkim czasie ponad 100 osób zaczęło odczuwać niepokojące objawy przypominające przeziębienie, grypę lub zatrucie. Co istotne, dolegliwości pojawiły się nawet u tych, którzy nie mieli bezpośredniego kontaktu z wodą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje Australian Broadcasting Corporation, na brzegach plaż znaleziono martwe ryby, ośmiornice i koniki morskie. Świadkowie donosili także o nieprzyjemnym zapachu unoszącym się w powietrzu. Wśród objawów zgłaszanych przez plażowiczów były zaburzenia widzenia, bóle oczu i gardła, kaszel oraz uczucie osłabienia. Wszystko to wskazuje na możliwość kontaktu z toksycznymi substancjami obecnymi w pianie.
Piana na plaży - podano hipotetyczną przyczynę
W sprawę zaangażowały się lokalne służby – Departament Przemysłu Podstawowego i Regionów, Agencja Ochrony Środowiska oraz SA Health.
Obecnie główną hipotezą jest zakwit toksycznych glonów, który mógł zostać wywołany przez wysokie temperatury i zmiany w ekosystemie morskim. Tego rodzaju zjawiska często prowadzą do wydzielania substancji szkodliwych dla ludzi i zwierząt, a kontakt z nimi może powodować zatrucia oraz reakcje alergiczne.
W obliczu zagrożenia podjęto decyzję o tymczasowym zamknięciu obu plaż. Lokalne władze apelują o unikanie kontaktu z wodą i pianą do czasu zakończenia badań. Specjaliści nadal analizują próbki wody, by ustalić dokładne przyczyny tajemniczego zjawiska.