Chaos na drogach. Holandia usuwa tysiące znaków
W Holandii ustawiono już ponad trzy miliony znaków drogowych, z czego aż jedna piąta uznawana jest za zbędną. Eksperci podkreślają, że ich nadmiar nie pomaga, lecz dekoncentruje kierowców i utrudnia im właściwą ocenę sytuacji na drodze. W efekcie może to prowadzić do wzrostu liczby kolizji i wypadków.
Najważniejsze informacje
- W Holandii jest ponad 3 mln znaków drogowych.
- 20 proc. z nich uznaje się za zbędne.
- Miasta usuwają niepotrzebne tablice, by poprawić bezpieczeństwo.
Problem nadmiaru znaków
Holandia od dłuższego czasu boryka się z problemem nadmiaru znaków drogowych. Na tamtejszych ulicach i autostradach ustawiono już ponad 3 miliony tablic, z czego nawet jedna piąta uznawana jest za zbędną. Specjaliści ostrzegają, że przesyt informacji wizualnych może rozpraszać kierowców i utrudniać im koncentrację, co w konsekwencji zwiększa ryzyko kolizji i wypadków.
Najgorszy październik od 20 lat. Analityk nie ma złudzeń
Władze lokalne starają się więc stopniowo ograniczać liczbę oznakowania. Niektóre miasta, m.in. Vlaardingen i Alphen aan den Rijn, usunęły już po około 1500 tablic – wśród nich znalazły się nawet te pamiętające lata 60. XX wieku. Samorządy podkreślają, że "mniej znaczy więcej", bo przejrzysta przestrzeń drogowa sprzyja większemu poczuciu bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem jednak pozostaje złożony. Choć część starych znaków znika, wciąż pojawiają się nowe – dotyczą m.in. stref ekologicznych czy ostrzeżeń przed zwierzętami. Co więcej, sami mieszkańcy często domagają się dodatkowych oznaczeń w swojej okolicy, co spowalnia proces redukcji.
Każdy znak generuje koszty – jego utrzymanie to ok. 15 euro rocznie. Część tablic trafia do firm recyklingowych, które skupują je za połowę tej kwoty i przygotowują do ponownego użycia.
Eksperci podkreślają, że ograniczenie liczby znaków to proces długotrwały, wymagający nie tylko decyzji władz, ale także zmiany społecznych przyzwyczajeń. Kluczem jest znalezienie równowagi między zapewnieniem bezpieczeństwa na drogach a rzeczywistymi potrzebami mieszkańców. To wyzwanie, które wymaga odwagi, konsekwencji i współpracy na wielu poziomach.