aktualizacja 

Rudi Schuberth ma głodową emeryturę. Wiemy, jak do niej dorabia

100

Od wielu miesięcy emerytury gwiazd są gorącym tematem w mediach. Wśród osób narzekających na wysokość świadczenia ZUS jest Rudi Schuberth. Dlatego 70-latek postanowił wymyślić inny sposób na godne życie. Mężczyzna dorabia prowadzeniem agroturystyki na Kaszubach.

Rudi Schuberth ma głodową emeryturę. Wiemy, jak do niej dorabia
Rudi Schuberth (AKPA, Piętka Mieszko)

Dawniej Rudi Schuberth był jedną z najpopularniejszych twarzy w polskiej telewizji. Debiutował jako członek zespołu Okolicznościowo-Rozrywkowy Syndykat Wały Jagiellońskie, a następnie występował z Kabaretem TEY.

Jednak śmiało można stwierdzić, że największą popularność przyniósł mu program "Śpiewające fortepiany", który był emitowany TVP. Mężczyzna był jego gospodarzem przez 4 lata. Później przez chwilę zasiadał w jury "Jak oni śpiewają" Polsatu.

Rudi Schuberth w 2009 roku porzucił show-biznes. Uznał, że chce odpocząć od medialnego zgiełku. W związku z tym zaszył się w swoim domu na Kaszubach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Anna Wendzikowska zdradza, czy faceci się jej boją. Wiemy, czy jest zajęta!

Głodowa emerytura Rudiego Schubertha

Jakiś czas temu Rudi otworzył się na temat emerytury. Nie ukrywa, że jego świadczenie jest naprawdę niskie. Chodzi o zaledwie 1200 zł.

70-latkowi trudno wyżyć za kwotę, którą wyliczył mu ZUS. Jednak nie zamierza wracać do telewizji. "Oj, nie, na tym stanęło już na zawsze. Człowiek nie powinien wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Ja swoje się napracowałem już w telewizji, dziś jestem wolnym człowiekiem - zaznaczył muzyk, cytowany przez "Vivę".

Tak Rudi Schuberth dorabia do głodowej emerytury

Dlatego zmuszony był wymyślić inny sposób, aby dorobić do swojej głodowej emerytury. Okazuje się, że Rudi Schuberth założył swój biznes.

Prowadzący "Śpiewających fortepianów" stworzył agroturystykę na Kaszubach. Mężczyzna wybudował 4 domy na działce, która ma 20 hektarów i teraz zaprasza turystów, którzy chcą odpocząć w ciszy i spokoju.

Długo nie miałem potrzeby życia na wsi, aż do czasu, gdy wybudowaliśmy z żoną dom niedaleko miasta, a naszym oczkiem w głowie stał się ogród. Na nasz raj na ziemi trafiliśmy przypadkiem. Ale wtedy jeszcze nie był rajem - same nieużytki i zapuszczone kartofliska, kiepska ziemia bez ani jednego kamienia - powiedział w rozmowie z "Franchising".
Może ktoś inny przeszedłby obojętnie wobec tych niespecjalnie rokujących realiów, ale mnie intuicja podpowiadała, że warto zainwestować pieniądze. Bo to miejsce miało to coś, co przyprawiało o szybsze bicie serca - dodał.
Autor: NJA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić