Tomasz Zubilewicz kiedyś miał... włosy! Ależ on się zmienił

13

Tomasz Zubilewicz jest jednym z najpopularniejszych prezenterów pogody. Przedstawiciel TVN na przestrzeni lat zaskarbił sobie sympatię wielu widzów. Mało kto wie, jak pogodynek prezentował się dawno temu.

Tomasz Zubilewicz kiedyś miał... włosy! Ależ on się zmienił
Tomasz Zubilewicz (Licencjodawca, AKPA)

Tomasz Zubilewicz ma wielu fanów. To niewątpliwie jeden z najpopularniejszych prezenterów pogody. Mało kto wie jednak o tym, jaki Zubilewicz jest prywatnie.

Pogodynek deklaruje się jako wierzący katolik. Niegdyś brał udział w akcjach na rzecz ruchu pro-life. Zubilewicz i jego żona doczekali się dwójki dzieci. Para ma syna Łukasza i córkę Martę.

Córka prezentera TVN jest makijażystką i charakteryzatorką. Ponadto spełnia się jako wokalistka zespołu Bardotka Trio. Jeżeli chodzi o życie prywatne, to ma aż piątkę dzieci - córkę i czterech synów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Caroline Derpienski wspomina dzieciństwo: Nie miałam na podpaski

Wracając do Zubilewicza - w młodości był on ministrantem. Aktywnie uczestniczył w życiu Kościoła. Ponadto jeździł na obozy harcerskie.

Co ciekawe, niegdyś... miał bujną czuprynę. Poniżej można zobaczyć zdjęcie młodego Tomasza Zubilewicza (pierwszy z prawej). Prawdopodobnie ta migawka pochodzi z czasów, gdy miał 13 lat - tak twierdzi "Super Express".

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Tomasz Zubilewicz o obozie harcerskim

W jednym z numerów "Gościa Niedzielnego" Tomasz Zubilewicz zrelacjonował obóz harcerski. - W 1975 r. byliśmy na obozie nad jeziorem Gołdap, nad granicą między Polską a ZSRR. Na każdym obozie harcerskim jest "Bieg Biszkopta". Bierze się kolegów, którzy po raz pierwszy są na obozie, i puszcza się ich samych, nocą, bez latarek, wybraną trasą. Muszą dojść do celu, mają zadania do wykonania. Ale przy okazji sprawia się im po drodze trudności. Ja, naprowadzając tych młodych ludzi, mówiłem: "Idźcie teraz tą drogą, ale uważajcie, bo niedaleko jest granica" - mówił.

A trzysta metrów dalej stał nasz kolega w hełmie, w wojskowej pałatce i wsadzonym pod pałatkę kijem, który udawał karabin. Zwracał się do Biszkoptów: "Stoj! Kto idiot?! Ruki w wierch!". Niektórym włosy stawały dęba. Dopiero po minucie ozwało się: "Ro-Ro-Roo-oman, powiedz, że to tyyy!". To była fajna przeszkoda i spełniła swoje zadanie. Ale później dowiedzieliśmy się, że sowieckie służby graniczne dzwoniły do polskich z pytaniem, co to za hałasy i co się dzieje po polskiej stronie granicy... - wspominał.
Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić