Polskie piłkarki ręczne wygrały z Argentyną. Szczere słowa trenera
Arne Senstad potwierdził, że wygraną z Argentyną 28:25 uważa za dobry prognostyk przed następnymi meczami w drugiej rundzie mistrzostw świata piłkarek ręcznych. - Mamy cztery punkty, ale kibice w Polsce mogą pomyśleć, że to był łatwy rywal - powiedział PAP.
Trener Arne Senstad pochwalił drużynę narodową piłkarek ręcznych za wygraną z Argentyną (wynikiem 28:25), co - jego zdaniem - stanowi obiecujący wstęp do dalszych zmagań w mistrzostwach świata.
Mamy cztery punkty, ale kibice w Polsce mogą pomyśleć, że to był łatwy rywal - powiedział trener w rozmowie z PAP.
Norweski szkoleniowiec zauważył, że zespół Argentyny ma w swoim składzie kilka indywidualności.
Poznajesz? Legendarny piłkarz wciąż zachwyca
Mogę długo je wymieniać: Karsten, Casasola, Cavo. My jako reprezentacja powinniśmy nie skupiać się na pojedynczych zawodniczkach, ale bardziej tworzyć zespół. Później tracimy na jakości - wyjaśnił.
Przyznał także, że wiele polskich piłkarek występując w mistrzostwach świata nie jest przyzwyczajona do tak intensywnej gry, co często prowadzi do spadku skuteczności pod koniec meczu.
Mecz z Argentyną. "Mój zespół nie jest przygotowany"
Podczas starcia z Argentyną, Senstad starał się wprowadzać korekty - przekazywał zawodniczkom, że powinny częściej atakować prawą stroną boiska. Ta strategia przynosiła korzyści do momentu, w którym zawodniczki wracały do gry w centralnym sektorze.
Tak, mój zespół nie jest przygotowany na pełne 60 minut gry. Próbujemy coś zmienić w trakcie meczu. Nie mogę jednak zmieniać niemalże każdej, bo już widzieliśmy w innych meczach, czym to się kończy. Dlatego muszę stawiać na najlepsze zawodniczki - przyznał trener.
Senstad wyraził uznanie dla zmienniczek - Magdaleny Drażyk i Aleksandry Rosiak - za ich wkład w mecz.
Każda zawodniczka kadry pisze tu historię. Dlatego tak ważna jest praca na treningach nie tylko w trakcie takiego turnieju, ale również w ciągu całego roku - skwitował Senstad.
Źródło: PAP