Karolina Korwin Piotrowska| 
aktualizacja 

Karolina Korwin Piotrowska: Radiowa Trójka. To koniec

880

Wojciech Mann ma braki warsztatowe. Program Trzeci zdominowały osobowości. I jest to niedopuszczalne. Tak powiedziała Prezes Polskiego Radia na spotkaniu z dziennikarzami Trójki. To nie żart.

Karolina Korwin Piotrowska: Radiowa Trójka. To koniec
(PAP)

Kilku dziennikarzy Polskiego Radia, w tym Artur Andrus, Wojciech Mann i Marek Niedźwiecki zaniosło list w obronie swoich zwalnianych kolegów do Pani Prezes Polskiego Radia. Tam dowiedzieli się o sobie ciekawych rzeczy. Dobra zmiana pokazała swoje najbardziej niezawodowe i z gruntu szalone oblicze.

Wojciech Mann jest jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą osobą w moim zawodowym życiu. To dzięki niemu zaczęłam, jeszcze na studiach, pracę w Radiu Kolor, które zakładał on z Krzysztofem Materną.* Ten moment, ten nabór do radia, zmienił całe moje życie.* Na zawsze. Nigdy nie zapomnę, kiedy w słuchawce telefonu usłyszałam jego głos, zapraszający mnie na pierwszą w moim życiu próbę mikrofonową, aby sprawdzić, czy mój głos jest foniczny, czy nie seplenię, ostatecznie przyjąć mnie do radia i pozwolić mówić na antenie. Takich momentów, które definiują życie, nigdy się nie zapomina.

Marek Niedźwiecki nauczył mnie, czym jest muzyka.* Dzięki niemu zaczęłam słuchać konkretnych artystów, którzy są ze mną do dzisiaj. Nauczył mnie muzycznego gustu, pokazał dźwiękowe światy, o których nie miałam pojęcia… Tak, ten człowiek zmienił też moje życie, zawartość mojego iPoda, moich półek z płytami i mojej głowy. *Myślę, że to samo może powiedzieć o nim wiele osób, setki, tysiące, a może miliony?

Artur Andrus ma poczucie humoru i klasę, jakiej dzisiaj ze świecą szukać. W brutalnym, schamiałym świecie, jest jak busola, z luzem i uśmiechem, nadająca bieg rzeczom. Tak, cała ta trójka to ludzie, bez których nie ma mediów w Polsce.

Wojciech Mann jest wspaniałym dziennikarzem muzycznym i radiową, medialną osobowością, która zawsze tłumaczyła nam, kompletnie wtedy zielonym nabytkom medialnym w dawnym Radiu Kolor, że w tym zawodzie grunt to osobowość właśnie. Że można mieć dykcję, można mieć wiedzę, niby można mieć wszystko, napisać nawet wiele książek i wystąpić w setkach programów, ale to w zderzeniu z mikrofonem w studiu radiowym może nie znaczyć nic. Kompletnie NIC. Bo tu wygrywa osobowość. Chcesz wiedzieć, czy ktoś ją ma? Posadź go przed mikrofonem i powiedz, by zaczął mówić. Najlepiej z sensem i interesująco. Straszny to test. Większość dzisiejszych tak zwanych gwiazd mediów, robionych z botoksu i plastiku, nie zdałaby go, taka jest brutalna prawda. Tu się nie „dowygląda”. Tu ciuchy i buty znanej marki nic nie dadzą. Tu układy też nic nie dadzą. Albo się to ma albo nie.

Zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie albo czego jednak nie mieć, jakie trzeba posiadać niesamowite poczucie własnej wartości i brak wyczucia obciachu, aby powiedzieć, że Wojciech Mann ma braki warsztatowe. Że Marek Niedźwiecki nie ma prawa napisać na blogu tego, co napisał. Że Mann nie ma prawa mieć własnego zdania i powinien, kiedy ktoś na niego leje żółć, udawać że deszcz pada.

Powiedziała to do nich Pani Prezes Radia, która chwaliła się, że napisała kilka książek, a kiedyś była dziennikarką, pracowała w rożnych gazetach, w których teraz robią wszystko, by o tym fakcie zapomnieć, jak i o tym, że ktoś był z nią na „ty”. Pani Prezes, która nie ma jednej milionowej tej charyzmy, osobowości i warsztatu co Andrus, Mann i Niedźwiecki, a medialnie jest nikim, nigdy nie porwała swoim głosem słuchaczy, co najwyżej wzbudzając konsternację swoimi słowami, poczuła się na tyle silna i bezkarna, pewnie genialna w swoim zawodzie, by wytknąć im braki warsztatowe. To nie żart. Takie są teraz realia.

Rozumiem, że przyszła nowa władza i w swoich państwowych mediach sprząta.* To normalne. Każdy sprząta, jak umie i jak mu sił starcza. Czasem bierze do ręki walec i jedzie sobie beztrosko po innych, zatrudniając do tej jakże zaszczytnej funkcji tych, którzy całe lata czekali, nawet nie w kulisach, na swój wielki moment… Teraz go mają i namaszczeni przez swoich szefów, w poczuciu bezkarności i jedynie słusznej drogi, robią to, co im nakazują. *Niszczą innych. W biały dzień. Zadowoleni.

Tak się nie da. Moim zdaniem słuchanie tego radia, Trójki, na której się przecież wychowałam, w sytuacji, kiedy pracujących ludzi, dziennikarzy, traktuje się tam jak bezmyślne bydło, bez szacunku dla ich dorobku i warsztatu właśnie, jest dawaniem zgody na to, co się tam dzieje. Ja tej zgody nie mam w sobie. Nie dam rady dłużej udawać, że nic się nie stało. Wyrzucam to radio z mojej skali. To jedyne, co mogę zrobić, kiedy w biały dzień robi się rzeczy haniebne i robią to ludzie bez talentu, osobowości i warsztatu. Ale za to silni i bezkarni namaszczeniem przez władzę. Włączę Trójkę, kiedy będzie tam znowu normalnie. Może kiedyś będzie.

Panie Wojtku, Marku i Arturze, nie dajcie sobie skakać po głowie, kto, jak nie Wy może zmienić ten świat? Trzymajcie się!

Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić