aktualizacja 

Binio Bill znów w siodle

5

O premierze przygód polskiego kowboja Binio Billa, którego stworzył Jerzy Wróblewski, opowiada Szymon Holcman z Kultury Gniewu, wydawcy komiksu.

Binio Bill znów w siodle
(Mat. prasowe)

Łukasz Chmielewski: Komiks „Binio Bill kręci western… i w kosmos” zadebiutował w odcinkach w piśmie „Świat Młodych” 30 lat temu! Nie zestarzał się przez ten czas?

Szymon Holcman: W ogóle. Jest tak samo świeży jak te ponad 30 lat temu. To cały czas świetnie napisana i narysowana przygodowa historia, dziejąca się na Dzikim Zachodzie i w Fabryce Snów. I w kosmosie oczywiście. Jerzy Wróblewski unikał w serii o Binio Billu nawiązań do ówczesnej, PRL-owskiej rzeczywistości, zabaw z cenzurą, które mogłyby dzisiaj lekko trącić myszką. Interesowało go stworzenie komiksu, który będzie czytało się z wypiekami i uśmiechem na twarzy. Mission completed.

Binio Bill jest porównywany do Lucky Lucke’a. Jak silne są te podobieństwa? To inspiracja czy plagiat?

Ja nigdy nie widziałem większych podobieństw zarówno między „Kajko i Kokoszem” a „Asterixem” oraz „Binio Billem” a „Lucky Lukiem”. Kończą się one na bohaterach - a i to w ograniczonym stopniu - reszta to oryginalne pomysły i przede wszystkim poczucie humoru polskich twórców. Nie doszukiwałbym się więc plagiatów, kradzieży itp. To raczej kolejna wariacja na dość popularne w popkulturze motywy. W końcu Lucky Luke też nie jest jedynym komiksowym kowbojem. Przed nim i po nim było ich mnóstwo.

W Polsce do tej pory wyszły dwa albumy z Binio Billem. Ten jest trzeci. Czy będą kolejne?

Tak, będą. Planujemy wydać 5 tomów komiksów z przygodami Binio Billa. Znajdą się w nich wszystkie komiksy z szeryfem z Rio Klawo, które stworzył Wróblewski. Oczywiście wydamy ponownie także „Skarb Pajutów” i „Szalonego Hieronimo”, oba jednak w formie wcześniej niedostępnej - zremasterowane, pokolorowane, z dodatkami.

Jerzy Wróblewki, twórca Binio Billa, zmarł przedwcześnie w 1991 roku. Czy jest szansa, żeby wzorem Asteriksa inny rysownik przejął tę serię, tworząc nowe przygody polskiego kowboja?

Nie wiem jeszcze, co na to spadkobiercy Wróblewskiego, ale widząc zainteresowanie, jakie towarzyszy serii już teraz, jest na to szansa. Wszystko zależy od tego, czy te nowe historie będą równie dobre, jak te legendarnego twórcy.

Rozmawiał Łukasz Chmielewski

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić