aktualizacja 

Karolina Korwin Piotrowska: Polska dla Polaków

63

W ciągu kilku dni miały miejsce co najmniej dwa incydenty ksenofobiczne w Polsce. Wszystko działo się publicznie, w środkach komunikacji. Jedni mówią: normalne, inni zaś biją na alarm.

Karolina Korwin Piotrowska: Polska dla Polaków
(Getty Images, Gokhan Sahin)

Nigdy nie dałam się zwieść bajce o tym, że Polska to wybitnie tolerancyjny kraj. Bo nie istnieje jeden kraj bardziej tolerancyjny od innych. Tolerancyjni są, bądź nie, konkretni ludzie, a nie zbiorowisko różnych osób, jakim jest naród. Nie mam złudzeń. W moim domu mówiło się o tym, jak wyrzucano z Polski Żydów po 68. roku z Polski. Jeździłam na wakacje w rejony, gdzie żywa była pamięć o tym, co wydarzyło się podczas pogromu na kresach wschodnich. Z obu stron na początku tylko sąsiedzkiego konfliktu.

Na własnej skórze jako dziecko doskonale poznałam, co oznacza w praktyce słowo „tolerancja” w Polsce. Na plecaku albo na kurtce niejednokrotnie w szkole malowano mi Gwiazdę Dawida, ewentualnie swastykę, a odzywka* „ty brudny Żydzie”* albo „Jude” w szkole była popularną obelgą, także wobec mnie. *Nikt na nią reagował. *

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Miałam w klasie przez dwa lata kolorową koleżankę. Jej ojciec był muzułmaninem, a odcień jej skóry był śniady. Tylko dwa lata była w mojej szkole. Rodzice musieli przenieść ją do innej. Tak po prostu. Miałam w dzieciństwie, na zajęciach z rysunku, kolegę z Rumunii, nazywał się Rado, którego, kiedy bawiłam się z nim na podwórku, dzieciaki zwyzywały od brudnych Cyganów. Bo miał kręcone i czarne jak węgiel włosy i nie mówił dobrze po polsku. Nie bawiliśmy się więc więcej z innymi dziećmi na podwórku. Ze strachu rodzicom baliśmy się powiedzieć, co się stało. Wcześnie poznałam ten strach, jaki odczuwają osoby wytykane palcami ze względu na urojone problemy innych ludzi. Poznałam, co to oznacza odrzucenie, bo ktoś ma z tobą mega problem wynikający z tego, że według niego masz w sobie gen obcego. A obcy znaczy zły.

W mediach społecznościowych czytam o sobie pogardliwe „informacje” o tym, że jestem Rachelą, żydostwo mam wypisane na twarzy i jak mi się w Polsce nie podoba, to powinnam wracać do ziomków do Izraela. Niedawno podczas wakacji zadzwoniła do mnie nawet „dziennikarka” z jednej z gazety, z jednym prostym pytaniem, które brzmiało: ”Słyszałam, że ukrywa pani, że jest Żydówką”. Tak, to jest demokratyczna Polska. Członek Unii Europejskiej. Mamy 21. wiek. Takie absurdalne pytanie z podtekstem tak koszmarnym, że ciarki przeszły mi po plecach. Przyzwyczaiłam się, ale nie znaczy, że tego nie zauważam. Notuję, zapamiętuję i zbieram. Przyda się może kiedyś do sądu, bo każda paranoja ma swoje granice. Każda.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Przyzwolenie. To słowo klucz do tego, co dzieje się nie od dzisiaj. Przyzwolenie na to, by ludzi klasyfikować nie ze względu na to, kim się jest, ale ze względu na to, jakiej jesteś narodowości, w jakiego Boga wierzysz, jakim mówisz językiem i jaki masz kolor skóry albo czy w piątek jesz mięso czy nie. Zaczyna się na etapie szkoły, co sama doskonale pamiętam, kiedy dzieci wyzywają się ksenofobicznie w szkole, niby dla zabawy, ale powtarzając bezmyślnie często to, co na co dzień słyszą w domu w wykonaniu rodziców. Znajoma ostatnio opowiadała mi, jak na kinderbalu dzieci bawiły się w bicie ciapatych atakujących dom. Zaalarmowana tym, co zobaczyła, zwróciła uwagę mamie solenizanta, a ta odparła: Cóż, widzi to w mediach, nic się nie da zrobić. Przyzwolenie. Słowo klucz. Zaczyna się od wyzywania na balu, a kończy na życzeniu śmierci w internecie albo wyzywaniu bądź biciu w autobusie, tramwaju, metrze. Bo ktoś ma skośne oczy, mówi po niemiecku lub wygląda albo kocha inaczej. Kilka lat temu nie do pomyślenia, a dzisiaj niemal codziennie jest taki news. I co? Niewiele. Nic.

W ciągu ostatnich tygodni, miesięcy, w podobno tolerancyjnej i kochającej bliźniego Polsce, miało miejsce palenie kukły Żyda, pobicia osób o innym niż biały kolorze skóry, mówiących w innym języku niż polski, pobicia osób homoseksualnych, a wszystko to przy akompaniamencie okrzyków „Polska dla Polaków” i machania flagami organizacji, które żyją z tego, że mamy w sobie wirus nietolerancji i budują na tym swoją ideologię i siłę. Zaledwie w ciągu kilku miesięcy. Trwa jakiś chory festiwal nietolerancji, festiwal odrzucenia wszelkiej inności, co najgorsze, przy milczącej zgodzie i przyzwoleniu rządzących, którzy dumę narodową i miłość bliźniego mają na sztandarach.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Kiedy Polacy są ostatnio obiektem ataków ksenofobicznych mam wrażenie, że za chwilę wypowiemy wojnę Wielkiej Brytanii, wyślemy tam myśliwce, tacy jesteśmy straszliwie oburzeni brytyjską nietolerancją dla inności…. Wysyłamy tam z bojową delegacją uzbrojonych w piękne słówka równie oburzonych ministrów, by walczyli o prawa uciśnionych obywateli znad Wisły. Ale kiedy w biały dzień, coraz częściej dochodzi do aktów ksenofobii i przemocy na cudzoziemcach czy Polakach niepasujących do schematu dumnego obywatela i patrioty oraz katolika, milczymy. Naprawdę tak ma być? Nasi rządzący nabierają koncertowo wody w usta i udają, że nic się nie stało, dając przyzwolenie na takie zachowania. Niedawno Papież apelował w Krakowie o bezwarunkową miłość bliźniego, o akceptację dla inności… Szybko zapomnieliśmy Jego słowa.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Przyzwolenie. Słowo klucz do tego, co się wokół nas ostatnio dzieje. Będzie tego więcej, będziemy o tym na pewno słyszeć częściej, może kiedyś ktoś zginie, bo jakiś zaangażowany „patriota” posunie się za daleko, a nikt z obawy o swoje życie go nie powstrzyma. Kiedy docierają do nas kolejne newsy o ksenofobii udajemy, że nic się nie dzieje, że to nas nie dotyczy, zamykamy drzwi na kolejny zamek i zasuwamy firanki w oknach. Pamiętajmy, że największe wybuchy nietolerancji i ksenofobii zaczęły się od cichego dla nich przyzwolenia. Od zasuwania firanek właśnie. Od udawania, że to nas nie dotyczy. Jako ktoś, komu rysowano na tornistrze swastykę na zmianę z Gwiazdą Dawida - wiem, czym takie ciche przyzwolenie grozi i jaki zostawia ślad.

Przyzwolenie. Mam ochotę wymazać to słowo ze słownika. Bo w przeciwnym razie ktoś nam kiedyś pięściami obije twarz, skandując głośno i bezkarnie "Polska dla Polaków" albo każe recytować hymn, by sprawdzić, czy aby na pewno zasługujemy na miano „prawdziwego Polaka”.

Specjalnie dla o2 Karolina Korwin Piotrowska

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić