Nie tylko opona. Nowe ustalenia w sprawie wypadku Dudy!
Najnowsze doniesienia na temat wypadku prezydenckiej limuzyny mogą wprawić w osłupienie. Biuro Ochrony Rządu nie tylko zignorowało wszystkie czynniki bezpieczeństwa związane z ogumieniem pancernego auta, ale również nie dopilnowało, żeby Andrzej Duda miał w trakcie podróży zapięte pasy - donosi "Fakt".
Po tym wypadku można mówić o cudzie. Nikomu nic się nie stało dzięki doskonałym umiejętnościom kierowcy, jednak liczba ujawnionych zaniedbań, które towarzyszyły wówczas podróży prezydenta, rośnie z każdym tygodniem.
Najpierw światło dzienne ujrzał fakt, że BOR wstawił do specjalnej limuzyny stare opony. Potem oliwy do ognia dolały informacje o tym, że agenci podwozili prezydenta na szlak narciarski stromą i wybrukowaną ostrymi kamieniami drogą, po której zwykle poruszają się samochody terenowe ratowników górskich.
Dzisiejsze doniesienia obrazują jeszcze dobitniej, jak duży chaos może panować w otoczeniu głowy państwa. Dziennik "Fakt" doniósł właśnie, że podczas feralnej podróży głowy państwa na narty zignorowano także obowiązek jazdy w zapiętych pasach bezpieczeństwa. Zgodnie z procedurami, prezydent wieziony z dużą prędkością w asyście kolumny samochodów, powinien zostać poproszony o zapięcie pasów.
Inaczej jest, gdy jest krótki, wolny przejazd, inaczej, gdy jedzie się szybko – wyjaśniał sytuację dla "Faktu" funkcjonariusz BOR.
Zgodnie z ustawą, funkcjonariusze BOR podczas wykonywania czynności służbowych są zwolnieni z obowiązku zapinania pasów. Pasażer vip jednak z tego obowiązku nie jest zwolniony, chyba że ma zaświadczenie lekarskie o tym, że nie może zapinać pasów. Jeśli pasażer vip nie ma zapiętych pasów - odpowiedzialność za to ponosi kierowca limuzyny, on ma obowiązek poprosić pasażera vip o zapięcie pasów – dodał w wywiadzie dla "Faktu" inspektor Marek Konkolewski z KGP.
Do wypadku prezydenckiej limuzyny doszło 4 marca. Pędzący 180 km/h po autostradzie A4 opancerzony pojazd marki bmw 760 High Security w pewnym momencie zjechał w kierunku barierki, a następnie wpadł do rowu. Nikomu nic się nie stało. Po trwającym miesiąc dochodzeniu prokuratura ustaliła, że przyczyną wypadku była pęknięta opona, której uszkodzenie wywołane zostało najazdem na ostry przedmiot.