Fisz z bratem Emade zaczynali od hip-hopu. Kilka lat temu - z projektem Kim Nowak - zwrócili się w stronę rocka. Była też współpraca z ojcem, Wojciechem Waglewskim z VooVoo. Dziś, z płytą "Drony", są muzycznie nieokreśleni. Stwierdzenie "muzyka wymyka się próbom zaszufladkowania" jest najczęściej pustym PR-owym frazesem, ale do najnowszego dzieła Tworzywa pasuje idealnie.
To wypadkowa ich dźwiękowych fascynacji. Próba połączenia czy raczej zatarcia granicy między gatunkami. Z hip-hopu czerpią głównie pomysły produkcyjne, pozostała też doskonale znana melorecytacja Fisza, z rockowych brzmień mamy charakterne basowe riffy oraz gitary - czasem brudniejsze, rozedrgane, kiedy indziej harmonijne i miękkie. Panowie nie boją się też elektroniki, sięgają po ludowe motywy, a nawet wchodzą w taneczne klimaty.
Nie tworzą przy tym jakiegoś multistylistycznego stwora. Idą raczej w eklektyzm, przeplatające się zgrabnie i subtelnie różnorodne elementy. Mamy więc typowany przeze mnie na kolejny singel, prowadzony ciepłą, miękką gitarą (trochę jak u Sade) wyśmienity numer "Fanatycy" z najpiękniejszymi w polskiej muzyce smykami od czasu "C.Y.E (Close Your Eyes)" Smolika; folkowe, podkolorowane orientem "Kręte drogi" czy najbardziej nowoczesny pod względem brzmienia, wielowarstwowy, pełen zniekształceń i elektronicznych modyfikacji, a zarazem akustyczny "Komputer". Gdyby komuś było mało, to znajdzie się jeszcze taneczny, synthpopowy "Parasol" w rytmie disco; pustynno-lynchowski, klimatyczny, rozbudowany numer "Sarny" oraz niepokojący, odhumanizowany, zupełnie nieprzystający do reszty utwór tytułowy.
Wszystkie te nagrania mają wspólny mianownik - są naprawdę dobre. Kompozycyjnie, brzmieniowo, tekstowo to po prostu pierwsza liga. To album dojrzały, mądry, dopracowany, a przy tym przystępny, z nośnymi melodiami, wpadającymi w ucho refrenami.
Autor: Anna Szymla/megafon.pl
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.