Erupcja wyrzuciła popiół na wysokość trzech kilometrów. Lawa wypływająca z góry Mayon utworzyła strumienie, które sięgają nawet trzech kilometrów od krateru. Eksperci mówią, że to jeszcze nie koniec, a kolejny wybuch może być dużo silniejszy.
Sytuację komplikuje dodatkowo ulewne deszcze w prowincji Albay. Specjaliści obawiają się, że z wodą wymieszają się popioły, a maź zaleje duży obszar filipińskiej wyspy.
Ewakuowano już 80 tysięcy ludzi z zagrożonych terenów. Filipiński Instytut Wulkanologii i Sejsmologii apeluje do mieszkańców, którzy pozostali w sąsiedztwie wulkanu, by pilnie obserwowali rozwój sytuacji i razie konieczności uciekali w bezpieczne miejsce.
Wulkan Mayon przebudził się kilkanaście dni temu. Służby ratunkowe początkowo ewakuowały 27 tysięcy ludzi, jednak akcja obejmowała coraz większe połacie terenu, a liczba przetransportowanych mieszkańców rosła każdego dnia.
Wulkan wznosi się na wysokość 2463 metrów i jest najaktywniejszy na Filipinach. Mieszkańcy zagrożonych okolic ustawili ogromne krzyże. Są pomalowane na biało i mają ochronić ludzi przed kataklizmem, który może się rozpętać po niszczycielskim wybuchu wulkanu. Mayon obudził się tydzień temu serią 9 wstrząsów a z jego krateru zaczęła płynąć lawa.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
