Sąd skazał go na dożywocie. Pomimo podeszłego wieku zabójcy nie starano się łagodzić kary. Zarzuty o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i spowodowanie pożaru zagrażającego życiu i zdrowiu zostały mu udowodnione.
Nie ustalono jedynie motywu zbrodni. Wiadomo, że była ona przemyślana i przygotowana. W grudniu 2014 roku mężczyzna wtargnął do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie koło Skierniewic. Miał ze sobą trzy plastikowe pojemniki wypełnione benzyną - informuje TVP Info.
Rozlał benzynę na urzędniczki i je podpalił. Potem wyszedł z pokoju, w którym się znajdowały i zamknął je od zewnątrz. Zadbał także o to żeby żadna nie miała szans wydostać się z pomieszczenia i zabarykadował drzwi.
W wyniku rozległych obrażeń jedna z ofiar zmarła na miejscu. Drugą udało się przetransportować do szpitala, jednak poparzenia były na tyle poważne, że zmarła po trzech dniach. Mężczyzna został poddany obserwacji psychiatrycznej, ale biegli uznali, że jest w pełni poczytalny i może odpowiadać za swoje czyny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.