Dagmara Smykla-Jakubiak
Dagmara Smykla-Jakubiak| 

Warszawa. Pojechali po szczeniaka. Zaskakujący finał akcji

201

Strażnicy miejscy w Warszawie dostali zgłoszenie o porzuconym szczeniaku, który potrzebował pomocy. Jednak pracownicy schroniska Na Paluchu stwierdzili, że nie mają do czynienia z psem, tylko dzikim zwierzęciem. Wszystko wyjaśniło się w lecznicy lasów miejskich.

Warszawscy strażnicy miejscy pojechali po szczeniaka. Zaskakujący finał akcji.
Warszawscy strażnicy miejscy pojechali po szczeniaka. Zaskakujący finał akcji. (Straż Miejska)

Ochroniarze myśleli, że znaleźli zwykłego szczeniaka. Strażnicy miejscy z warszawskich Bielan otrzymali zgłoszenie o porzuconym psie. Ochrona budynku przy ulicy Wóycickiego zadzwoniła do nich po pomoc.

Z pozoru wydało się, że jest to kolejne rutynowe wezwanie i… do pewnego momentu takie było - wspominają strażnicy.

Warszawa. Straż miejska przyjechała po szczeniaka

Na miejscu ekopatrol odebrał zwierzaka śpiącego w pudełku z kocykiem od zatroskanych ochroniarzy. Zgodnie z procedurami puchate stworzenie zostało zawiezione do schroniska Na Paluchu.

Zobacz też: Skok "na główkę" po kreta. Pokaz polowania w wykonaniu lisa

"I tu nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji". Specjaliści pracujący w schronisku stwierdzili, że maluch nie jest szczenięciem psa, ale jakiegoś dzikiego zwierzęcia.

Strażnicy odebrali malucha i zawieźli go do lecznicy lasów miejskich. Tam wreszcie zidentyfikowano tajemnicze stworzenie. Strażnicy dowiedzieli się, że rzekomy psiak jest w rzeczywistości szczenięciem lisa.

Na szczęście w porę trafił w dobre ręce. Po wyleczeniu zranionego ogona powróci do swojego naturalnego środowiska - informuje warszawska straż miejska.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić