Wyznanie muzułmanki: w USA nie żyje się łatwo

Stosunek Amerykanów do muzułmanów bardzo się zmienił po zamachu na World Trade Center. Laila Alawa mieszkała wtedy w mieście Potsdam, była jednym z niewielu wyznawców islamu w miasteczku. Po wspomnianym ataku matka chwyciła ją za ramiona i powiedziała – od tej pory to ty jesteś ambasadorką islamu.

Wyznanie muzułmanki: w USA nie żyje się łatwo
(Facebook.com, Laila Alawa)

Laila Alawa jest najstarsza spośród ośmiorga rodzeństwa. Jej ojciec jest Syryjczykiem, a Matka pół-Syryjką, pół-Dunką. Rodzice wychowywali ją zgodnie z wiarą muzułmańską. Pamięta, jak kiedyś jej młodsza siostra nauczyła się czytać i zobaczyła mężczyznę, który miał na koszulce napis „Zabić wszystkich muzułmanów”. Dla niej to było krzywdzące;p nie wiedziała skąd ta nietolerancja.

Po raz pierwszy założyła hidżab, kiedy miała 10 lat. Zrobiła to na przekór matce, która zakazywała noszenia chusty. Później hidżab stał się elementem jej osobowości. Zauważyła, że ludzie się na nią gapią. Kiedy jedzie autobusem lub leci samolotem, obok niej zawsze jest puste miejsce. Czasami chciałaby być akceptowana i przychodzi jej na myśl, żeby ściągnąć chustę z głowy. Szybko jednak pozbywa się tych myśli, bo lubi denerwować ludzi.

Dla mnie hidżab to oznaka amerykańskich wartości takich jak wolność wyboru, religii, niezależności i buntu. Chusty, które noszę na głowie, są także stylowe i służą jako element mojego stroju – powiedziała Alawa w wywiadzie dla news.com.au

Alawa kiedyś była bardziej tolerancyjna. Jako młoda dziewczyna pozwalała ludziom na zadawanie krępujących pytań. Teraz już nie chce być obiektem słownego lub fizycznego molestowania. Wielokrotnie słyszała teksty typu „wracaj do Iraku”, „ jesteś w Ameryce, jesteś wolna, mogę ci pokazać, jak się tutaj żyje”, słyszy także pytania „czy zamierzasz nas wysadzić w powietrze?".

Bardzo ciężko było jej znaleźć przyjaciół. Podczas dojrzewania czuła się wyjątkowo wyalienowana i odizolowana od reszty społeczeństwa. Nie rozumiała dlaczego, przecież ma podobny kolor skóry i nie zrobiła nikomu krzywdy. Nawet teraz wychodząc z domu zakłada słuchawki i puszcza muzykę. Ludzie potrafią zaczepić ją na ulicy i żądać od niej odpowiedzi na różne, czasem krępujące pytania.

W nocy po atakach w Paryżu bała się wsiąść do samolotu. Kiedy czekała na lotnisku, ludzie gapili się na nią, czuła się niekomfortowo. Alawa uważa, że to krzywdzące bo kocha latać, ale nie sprawia jej to już przyjemności, bo podczas każdego lotu traktowana jest jako potencjalne zagrożenie.

Tak jest za każdym razem, kiedy lecę samolotem. Zawsze znajdzie się ktoś, kto się dziwnie na mnie patrzy – mówi Alawa.

Kobieta ma rodzinę w Syrii i martwi się o ich bezpieczeństwo. Jak sama przyznaje, jej rodzina nie zamierza opuścić Syrii, bo są patriotami, tam się urodzili. Wszyscy byli pełni optymizmu, kiedy w Syrii zaczęła się rewolucja. Teraz czują się całkowicie bezradni. Alawa wie także, jak ciężko jest uchodźcom, których ojcowie i mężowie są postrzegani przez pryzmat działania innych.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić