"Nie ma napiwku. Dajemy go jedynie mieszkańcom Stanów". Takie słowa napisali na paragonie, który znalazła w etui, w którym podała rachunek. Chodziło im o to, że Sadie ma ciemniejszy kolor skóry, ponieważ jej rodzice za młodu przybyli z Meksyku i Hondurasu. Klienci nie wiedzieli jednak, że kelnerka urodziła się i wychowywała w USA.
W trakcie ich pobytu w restauracji nie zamienili ze mną ani słowa. Nie pytali o nic. Kiedy podchodziłam, aby podać im posiłek, po prostu opuszczali głowy - powiedziała w wywiadzie dla lokalnej stacji telewizyjnej WHSV.
Dziewczyna niespecjalnie chciała się dzielić się ze światem tym, co zostawili jej klienci. Sprawę nagłośnił jej dziadek, John Elledge, który wrzucając na swój profil na Facebooku feralne zdjęcie napisał: "Jak ktokolwiek może być tak nieuprzejmy dla miłej i młodej osoby?". Do sytuacji odniósł się również szef lokalu, w którym pracuje Sadie. Angeliki Floros powiedział, że klienci, którzy urazili dziewczynę, nie będą mieli wstępu do jego restauracji, dopóki nie przeproszą jego pracownicy.
Tchórze. To słowo najlepiej oddaje to, kim są. Mógłbym użyć gorszego określenia, ale daruję sobie. Nie chce ich tu więcej widzieć, dopóki naprawdę nie będą żałowali tego, co zrobili - powiedział Floros.
Nieuprzejma para dowiedziała się, że mówi się o nich w mediach na całym świecie. Wrócili więc do knajpy zrobić jeszcze większą awanturę. Kobieta zwalała winę na męża za napisanie obraźliwej notki. Właściciel takich "przeprosin" nie przejął. Historia ma jednak szczęśliwe zakończenie. Kiedy mieszkańcy Harrisburga dowiedzieli się o sytuacji, wówczas tłumnie zrzucili się na napiwek dla dziewczyny.
Autor: Kamil Królikowski
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.