aktualizacja 

Emerytury. "Trzeba bić na alarm". Nawet średnia pensja nie pomoże

150

Eksperci ds. emerytur nie mają dobrych wiadomości dla polskich kobiet. Według ich prognoz przeciętna czterdziestolatka zarabiająca obecnie najniższą krajową pensję, bez względu na staż pracy w przyszłości może liczyć jedynie na minimalną emeryturę. - Ale to nie najgorsza wiadomość - przestrzega w rozmowie z o2.pl dr Tomasz Bartosz Lasocki z katedry Prawa Ubezpieczeń Uniwersytetu Warszawskiego.

Emerytury. "Trzeba bić na alarm". Nawet średnia pensja nie pomoże
Doktor Tomasz Lasocki o emeryturach (Adobe Stock, WPiA UW, Krzysztof Durkiewicz)

System emerytalny w Polsce wzbudza sporo emocji, szczególnie gdy pojawia się temat wyrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn czy kolejnych waloryzacji emerytur.

Ale jak podkreślają eksperci, temat nie dotyka tylko obecnych emerytów, lecz głównie osób urodzonych w latach 70. i 80., których perspektywy na emeryturę z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w przyszłości rysują się w czarnych barwach.

Te młodsze roczniki będą miały naliczane emerytury bez kapitału początkowego, który dotyczy tylko pracujących przed 1999 r. - wyjaśnia w rozmowie z o2.pl dr Tomasz Bartosz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Co dwudziesty Polak żyje w biedzie. "Ich życie jest zagrożone"

I dodaje, że z tej perspektywy świadczenia obecnych emerytów, w porównaniu z tym, co czeka dzisiejszych czterdziestolatków, mają się nie najgorzej. Dodatkowo ekspert zwraca uwagę na jedną rzecz:

Pułapka minimalnych emerytur najbardziej uderza w kobiety - mówi i odwołuje się do roku 2017, kiedy nastąpiła obniżka wieku emerytalnego. - Już wtedy było wiadomo, że taka decyzja oznaczała będzie dla większości kobiet minimalną emeryturę, o czym alarmowały Joanna Tyrowicz i Magda Malec. Pięć lat różnicy w wieku emerytalnym to 1/3 emerytury mniej - stwierdza.

Zdaniem doktora Lasockiego porażka obecnego systemu emerytalnego polega na tym, że nie ma on do zaoferowania przeciętnym polskim kobietom nic, co skłaniałoby je do obecności na rynku pracy dłuższej niż 15-20 lat i jest dla nich demotywujący.

Dodaje też, że z tej perspektywy powodów do inwestowania w kobiety nie ma też pracodawca.

Jeśli ma on zatrudnionych: 55- latka i 55-latkę, to w przypadku mężczyzny wie, że jeszcze przez około 10 lat będzie z nim pracować, a w przypadku kobiety ta perspektywa jest o połowę krótsza - nawet, jeśli deklaruje ona, że chce pracować dłużej - podkreśla Lasocki.

Najgorsza wiadomość jednak jest taka, że ta prognoza finansowa dla przyszłych emerytek nie dotyczy tylko najgorzej zarabiających kobiet w Polsce.

Trzeba bić na alarm, bo obecnie nawet pensja w wysokości średniej krajowej najprawdopodobniej da kobiecie najniższą emeryturę. Więc komunikat jest prosty: bez względu na twoje starania, utkniesz na starość finansowo w tym samym punkcie - mówi ekspert.

Jak poprawić tę sytuację? Zdaniem Lasockiego najpierw musimy całościowo naprawić system, a potem oczekiwać, że ludzie będą się starali do niego coś więcej włożyć.

Rozwiązanie proponuje Lewica. W jej projekcie obecne filary emerytalne byłyby uzupełniane o filar podstawowy, czyli zagwarantowaną przez państwo kwotę po 30 latach pracy, niezależnie od odprowadzonych składek. Odprowadzone składki byłyby w ten sposób dodawane do filaru podstawowego, a nie liczone od zera.

Taka kobieta zyskiwałaby pewność, że każda kolejna składka oznaczałaby dla niej wyższą emeryturę. Dopiero wtedy w systemie zadziałałaby zasada ubezpieczeniowa - im więcej włożysz, tym więcej dostaniesz - ocenia doktor Lasocki.

I na koniec dodaje, że obecne emerytki w Polsce są w o wiele bardziej komfortowej sytuacji niż kobiety 40-letnie - "poziom ich świadczeń jest o wiele większy niż to, co będzie się działo w przyszłości ".

Autor: BBI
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić