Umierający pies na ślubie swojej pani. Ten widok łamie serce
Czarny labrador o duszy anioła
Kelly O'Connell (panna młoda) poznała Charliego, gdy miał zaledwie 12 tygodni. Spotkała go w schronisku, gdzie odbywała praktyki weterynaryjne. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Historia jak z filmu
W rozmowie z serwisem Buzzfeed nie mogła się sama sobie nadziwić, że akurat wtedy zadecydowała przygarnąć labradora. Miała 19 lat, mieszkała z rodzicami i studiowała. Charlie wkrótce stał się jej najlepszym przyjacielem. Oboje przenieśli się z Nowego Jorku do Kolorado.
Bajkowy ślub
W 2010 roku, na studiach weterynaryjnych, poznała swojego przyszłego męża, Jamesa Garvina. Razem z jego dwoma synami zamieszkali razem i odtąd wszyscy tworzyli jedną, szczęśliwą rodzinę.
Smutny scenariusz
Szczęście jednak nie trwało długo. W kwietniu tego roku zdiagnozowano u psa (nazywanego pieszczotliwie Misiem) guza mózgu, po nagłym ataku na jednym ze spacerów. Rokowania były złe. Pies był tak wycieńczony, że z trudem się poruszał.
Ceremonia z psami
Tuż przed ślubem Kelly u Charlie'go objawy się nasiliły. Przyszła para młoda podjęła wspólną decyzję o jak najszybszym skróceniu cierpienia psa i uśpieniu go. Jednak wtedy ataki ustały i możliwe stało się przeprowadzenie ceremonii razem z chorym labradorem.
Gołębie serce
Widok 15-letniego czworonoga na ślubnym kobiercu sprawił, że nikt ze zgromadzonych gości nie mógł powstrzymać łez. O pannie młodej nie wspominając.
Gość honorowy
"To był bardzo emocjonalny moment" - wspominała Kelly. Gdy przyklęknęła obok psa, cały czas szeptała mu: "Udało ci się, kolego, dałeś radę".
Pożegnanie
Nieco ponad tydzień po ślubie Charlie został uśpiony. Odszedł spokojnie, leżąc przy kominku w domu, otoczony kochającą rodziną. Przecież wiadomo, że wszystkie psy idą do nieba.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
{:external}