"Dekapitujące uderzenie". Chiny ćwiczą atak. "Mieszkańcy są świadomi"
W Chinach powstała makieta budynków rządowych znajdujących się w stolicy Tajwanu, Tajpej. Czy Pekin szykuje się do uderzenia? - Wprawdzie ryzyko agresji Chin Ludowych na Tajwan jest jak najbardziej realne, ale obecnie nie ma powodów do paniki - mówi w rozmowie z o2.pl dr Mateusz Nowikiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Chiny rozbudowują kompleks wojskowy w Zhurihe. Na terenie obiektu powstają makiety budynków rządowych znajdujących się w stolicy Tajwanu - Tajpej. Mieści się tam replika pałacu rezydenckiego czy dowództwa rezerw. Czy to sygnał dla Tajwanu, że Chiny szykują inwazję? A może jedynie forma nacisku na władze w Tajpej?
Oba scenariusze są prawdopodobne. Oczywiście dla Chin Ludowych najbardziej korzystnym rozwiązaniem byłoby pokojowe przejęcie Tajwanu drogą nacisków politycznych i ekonomicznych, bądź ingerencji w przyszłe wybory. Równolegle władze ChRL, powołując się na treść swoich kluczowych aktów prawnych (w tym prawo antysecesyjne z 2005 roku), zawarowują sobie prawo do użycia siły zbrojnej wobec Tajwanu. Wszelkie rozstrzygnięcia odnośnie do jego statusu politycznego uważają bowiem za ingerencję swoje sprawy wewnętrzne - mówi w rozmowie z o2.pl dr Mateusz Nowikiewicz, adiunkt na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Chiny mają pokazać nową baterię. "Nawet 1000 kilometrów"
Ekspert przypomina, że wspomniany wcześniej kompleks wojskowy oddano do użytku w 1957 roku. Rozciągająca się na powierzchni przeszło tysiąca kilometrów kwadratowych baza jest równocześnie największa i najnowocześniejsza w całym kraju.
Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza ćwiczy w tym obiekcie walki w obszarach zurbanizowanych. - Jego istnienie nie jest ukrywane przed mieszkańcami Państwa Środka. Notabene, w roku 2017 obchodzono w niej dziewięćdziesiątą rocznicę powstania w Nanchangu (1 sierpnia 1927 roku), stanowiącego jedną ze składowych mitu założycielskiego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChALW) - mówi dr Nowikiewicz.
Obecnie wiemy, za pośrednictwem mediów japońskich i tamtejszych think tanków, że kompleks makiet kluczowych budynków rządowych, ulokowanych w Tajpej, uległ znaczącej rozbudowie w stosunku do stanu z 2020 roku. Obserwatorzy ze świata pozachińskiego już od dłuższego czasu odnotowują fakt ćwiczenia przez ChALW planu nagłego i dekapitującego uderzenia na stolicę Republiki Chińskiej, przeprowadzonego "przy okazji" kolejnych manewrów wojskowych na wodach wokół wyspy. Przygotowań do siłowego opanowania Tajwanu świadomi są także mieszkańcy Chin Ludowych - wskazuje nasz rozmówca.
Dr Nowikiewicz zwraca uwagę, że w lipcu 2015 roku nagranie z bazy zostało opublikowane na antenie Chińskiej Telewizji Centralnej "CCTV". Wyemitowano wówczas nagranie z symulowanego ataku na makietę budynku, do złudzenia przypominającego pałac prezydencki w Tajpej.
Plany Chin wobec Tajwanu
Dr Nowikiewicz przypomina, że chińska wojna domowa, trwająca niemal nieprzerwanie od momentu wybuchu rewolucji republikańskiej przełomu lat 1911/1912, nadal się nie zakończyła.
Sytuacja polityczna w regionie, będąca następstwem przegranej Kuomintangu w 1949 roku - w konfrontacji z komunistami chińskimi - nie uległa zasadniczym zmianom aż do dziś. Chiny Ludowe, które nigdy przedtem nie kontrolowały Tajwanu, od początku swego istnienia bezskutecznie dążą do opanowania tej wyspy - mówi ekspert.
CHRL powołuje się na treść komunikatu szanghajskiego z 1972 roku, wskazującego na istnienie "jednych Chin", zawierających w swoich granicach także i Tajwan, ale też - co mniej oczywiste - na ustalenia konferencji kairskiej z 1943 roku. Jej efektem miał być m.in. zwrot Chinom wszystkich ziem, które od 1895 roku wydarła im Japonia.
Na początku XXI wieku pokojowe wchłonięcie Tajwanu przez Chiny Ludowe wydawało się całkiem możliwym scenariuszem. Jednak późniejsze wydarzenia przyniosły w tym względzie zauważalny zwrot w przeciwnym kierunku. Brutalna pacyfikacja protestów w Hongkongu, w latach 2019-2020, podziałała trzeźwiąco na wielu mieszkańców Wyspy. Wszak model stopniowej integracji tej byłej brytyjskiej kolonii z Chinami kontynentalnymi był przedtem stawiany Tajwanowi za wzór do naśladowania - wskazuje dr Nowikiewicz.
Jaki jest stan chińskiej armii?
Pytanie jednak, czy Chiny Ludowe dysponują już siłą zdolną do przeprowadzenia ataku na Tajwan. Dr Nowikiewicz wskazuje, że "ze względu na niską transparentność reżimu w Pekinie nie jesteśmy w stanie precyzyjnie ocenić wartości Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na polu bitwy".
Z jednej strony Pekin zbroi się na potęgę, dysponując drugim budżetem obronnym na świecie. Nie ma jednak doświadczenia bojowego (ostatnia wojna Chin to konflikt z Wietnamem z 1979 roku). Na jaw wychodzą również skandale korupcyjne. Generał He Weidong oraz admirał Miao Hua zostali usunięci za korupcję. Dochodzeniem objęto dziewięciu wojskowych.
Bardzo łatwo o skrajne opinie na temat rzeczywistych zdolności Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Takie podejście nie jest też czymś nowym. Także w przeszłości analitykom częstokroć zdarzało się dalece przeszacowywać, innym razem zaś nie doceniać, potencjału Chin w obszarze obronności - wskazuje dr Nowikiewicz.
Ekspert wskazuje, że gdyby Chiny planowały atak na Tajwan, pewne symptomy byłyby widoczne już wcześniej. - O tym, że Chiny mogłyby szykować się do inwazji, świadczyłaby kampania medialna, mająca przygotować opinię publiczną na ruch Pekinu. Odnotowalibyśmy także mobilizację systemu ochrony zdrowia czy nadzwyczajną aktywność oraz koncentrację wojska - wskazuje ekspert dodając, że obecnie trudno takie działania ukryć. Według zachodnich think tanków Pekin byłby przygotowany do inwazji w 2027 lub 2028 roku.
Wprawdzie ryzyko agresji Chin Ludowych na Tajwan jest jak najbardziej realne, ale obecnie nie ma powodów do paniki. Niemniej napięta sytuacja w regionie sprawia, iż margines błędu, na który w przyszłości będą mogły pozwolić sobie zainteresowane stolice, będzie stopniowo się kurczył - na co istotny wpływ ma także obecna dynamika relacji amerykańsko-chińskich - komentuje dr Nowikiewicz.
Czy świat powstrzyma Chiny? Ekspert: Opinia publiczna to nie tylko Zachód
Ewentualny atak militarny na Tajwan niósłby ze sobą konsekwencje dla całego świata, bowiem w rejonie konfliktu biegną kluczowe szlaki morskie łączące Azję Wschodnią z Europą. Dr Nowikiewicz zauważa, że podobny kryzys, ale w mniejszej skali, odczuliśmy już w dobie pandemii COVID-19 oraz w wyniku blokady Kanału Sueskiego, do której doszło w 2021 roku. Zdaniem eksperta powiązania gospodarcze wcale nie muszą rzutować na decyzję Pekinu.
Historycznych precedensów dostarczają tu doświadczenia z minionego stulecia. Przed I wojną światową pojawiały się wprawdzie opinie, iż zbrojna konfrontacja pomiędzy Niemcami oraz Wielką Brytanią, przez wzgląd na rozmiary wzajemnych powiązań ekonomicznych, byłaby nad wyraz trudna do pomyślenia. Do wojny pomiędzy dwoma mocarstwami jednak doszło - przypomina nasz rozmówca.
Ekspert z Uniwersytetu Wrocławskiego zwraca uwagę, że na korzyść Chin Ludowych niewątpliwie przemawia fakt, iż mogą skoncentrować swój potencjał i wysiłek militarny na znacznie mniejszym teatrze działań. Tymczasem Stany Zjednoczone mają zobowiązania w skali globalnej.
Dlatego wiele będzie zależało od postawy amerykańskich sojuszników w obszarze Indo-Pacyfiku. Mowa tu przede wszystkim o takich krajach, jak: Japonia, Korea Południowa czy Australia - mówi dr Nowikiewicz.
Ekspert zwraca uwagę, że globalna opinia publiczna nie ogranicza się do krajów kolektywnego Zachodu.
Zdecydowana większość populacji świata mieszka w pozostałych częściach świata. To, co mówi się na Zachodzie, na przykład o agresji Rosji na Ukrainę, niekoniecznie znajduje posłuch w krajach tzw. Globalnego Południa. Wystarczy w tym miejscu przywołać wypowiedź szefa indyjskiej dyplomacji Subrahmanyama Jaishankara z 2022 roku, zdaniem którego Europa powinna wyrosnąć z przekonania, iż jej problemy są równocześnie problemami całego świata - wskazuje dr Nowikiewicz.
Na koniec warto przypomnieć, że władze chińskie stosują coraz ostrzejsze chwyty - w ostatnim czasie podjęły decyzję o zaostrzeniu kontroli eksportu metali ziem rzadkich.
Taki ruch ze strony Pekinu jest ciosem dla przemysłu zbrojeniowego państw zachodnich. Zmniejsza ich potencjał obronny, a co za tym idzie zdolności reagowania w przypadku konfliktu. Co ważne - wedle jednego ze scenariuszy, jaki prognozują analitycy, gdyby Chiny zaatakowały Tajwan, Pekin zmusiłby Rosję do angażowania NATO na wschodniej flance. Otwarcie mówił o tym szef Sojuszu Mark Rutte podczas wizyty w Słowenii.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl