Drut kolczasty i przepustki w Rosji. Zamknięte miasta w czasach Putina
Mieszka tam elita intelektualna kraju - naukowcy, fizycy jądrowi, inżynierowie, wojskowi. Wewnątrz pracuje się nad bronią, prowadzi badania na potrzeby wojska. Mieszkańcy są szczegółowo kontrolowani, a cudzoziemcy do nich nie wjadą. Mowa o ZATO, czyli 38 zamkniętych miastach w Rosji.
We wspomnianych miastach, które powstały jeszcze w czasach ZSRR, mają znajdować się m.in. reaktory zdolne wyprodukować pluton-239, zakłady wzbogacające uran, poligony wojsk rakietowych, czy kosmodromy.
Według pisarki, w zamkniętych miastach Rosji mieszkają ludzie, którzy w przeszłości pracowały nad bronią jądrową. Są też zwyczajni ludzie, rodziny obecnych pracowników lub potomkowie dawnych.
- Miasta są zamknięte w dosłownym tego słowa znaczeniu, czyli otoczone płotem z drutem kolczastym. Co krok kamery. Wojskowi patrolują teren z psami. Do środka można dostać się wyłącznie przez punkt kontrolno-przejściowy, posiadając aktualną przepustkę. Mieszkańcy zameldowani na terenie zamkniętej strefy otrzymują ją automatycznie. Osoby z zewnątrz muszą o nią wystąpić i uzyskać zgodę - mówi Alice Lungen, autorka książki o zamkniętych miastach, w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Można sporo zaoszczędzić. "Kwoty nawet o połowę mniejsze"
Lungen dodaje, że każde miasto ma swój regulamin, a dostanie się tam jest ciężkie. Nie wpuszcza się cudzoziemców, a obywateli Rosji sprawdza się w poszukiwaniu zachodniej agentury lub zagranicznych powiązań.
Największa kontrola tradycyjnie dotyczy miast typu atomowego: Oziorsk, Siewiersk, Snieżynsk, Żeleznogorsk, Lesnoj.
Od początku pełnoskalowej inwazji atomowe ZATO stały się twierdzami nie do zdobycia. Putin wielokrotnie podkreślał, że miasta zamknięte są teraz najważniejsze - mówi Lungen "Faktowi".
Życie w ZATO wiąże się z przywilejami, np. z 20-proc. dodatkiem do pensji i lepszymi zarobkami. Ci, którzy mają dostęp do najważniejszych tajemnic państwowych, nie mogą wyjeżdżać na urlop zagraniczny, mogą kupować w sieci tylko na specjalnie utworzonych rosyjskich serwisach.
Politycy mówią o konieczności ochrony tajemnic państwowych i strategicznie ważnych obiektów. Kreml nie ufa swoim obywatelom. Prewencyjnie podejrzewa ich o zdradę. Putin również wywodzi się ze służb specjalnych. Zanim został prezydentem, był szefem FSB, wcześniej pracował w KGB. Pod jego rządami służby specjalne uzyskały liczne przywileje. Z ich perspektywy im więcej rzeczy jest pozamykanych, utajnionych, pochowanych i ogrodzonych, tym lepiej - przekonuje Lungen "Fakt".