Dwulatek nie żyje. Tragedia w Gródku. "Bardzo ciężka chwila dla nas"
W miejscowości Gródek na Mazowszu zginął dwuletni chłopiec, którego wciągnęła maszyna rolnicza. Gmina zaoferowała pomoc psychologiczną dla bliskich chłopca. - Współczujemy tej rodzinie. To są nasze koleżanki i nasi koledzy - mówi w rozmowie z o2.pl wójt gminy Wiesław Michalczuk.
Tragedia rozegrała się w poniedziałek, 14 kwietnia w miejscowości Gródek na Mazowszu. Jak ustaliła Wirtualna Polska, dwuletni Andrzejek był pod opieką osób dorosłych. W pewnej chwili chłopiec dostał się w okolice pracującej maszyny rolniczej, został pochwycony za ubranie i wciągnięty. Obrażenia były na tyle poważne, że dziecko zmarło.
- Cały czas przesłuchujemy świadków. Postępowanie prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - przekazał w rozmowie z WP Leszek Soczewka z Prokuratury Rejonowej w Sokołowie Podlaskim.
Tragedia w Gródku. Dwulatek wciągnięty przez maszynę rolniczą. Wójt zabrał głos
Władze gminy Jabłonna Lacka i instytucje znajdujące się na jej obszarze podjęły działania, aby pomóc pogrążonej w żałobie rodzinie.
Otoczyliśmy tę rodzinę pomocą psychologiczną. Wszystkie działania organizacyjne wynikające z tej sytuacji podejmuje gmina. Poszukujemy różnych innych rozwiązań, aby ich wesprzeć - mówi w rozmowie z o2.pl Wiesław Michalczuk, wójt gminy Jabłonna Lacka.
Lokalny włodarz dodaje, że wszelkie działania podjął we współpracy ze służbami - policją, strażą pożarną, pogotowiem - zaraz po zdarzeniu.
To jest niesamowite nieszczęście, którego nikt nie chciałby przeżyć - ani z rodziców, ani z dziadków. Tym bardziej że chodzi o malutkie, dwuletnie dziecko. Jeszcze niedawno chłopiec zaczął chodzić do żłobka, ale rodzice postanowili go zatrzymać jeszcze na jakiś czas. Dziecko było tam kilka dni, lecz jego rodzina postanowiła, że jeszcze trzeba dać sobie czas, by wychować je samemu - mówi nam wójt.
I dodaje: Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tą tragedią - cała społeczność gminna, a nawet cała Polska nią żyje. Ocieramy się o śmierć codziennie. Ludzie giną w różnego rodzaju wypadkach. Takie wydarzenia nas poruszają, szczególnie gdy dotyczą tak małych dzieci - niewinnych, bezbronnych i nieświadomych tego, co się stało.
Czytaj również: Odkrycie na wysypisku. Od razu zadzwonili na policję
Do rodziny skierowano trzech psychologów z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Cały czas są w kontakcie z bliskimi chłopca.
Współczujemy tej rodzinie. To są nasze koleżanki i nasi koledzy. Jako wójt udzielałem tej parze ślubu cywilnego. Mam z nimi osobiste wspomnienia. Łza sama ciśnie się do oka. To bardzo ciężka chwila dla nas, znajomych, sąsiadów, nie mówiąc o rodzinie. Nikt nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji. Tylko współczuć i podtrzymywać na duchu - podsumowuje Wiesław Michalczuk.
W piątek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Prokuratura poinformowała, że jest za wcześnie, by mówić o odpowiedzialności jakichkolwiek osób, tym bardziej że zdarzenie było wypadkiem i miało nieumyślny charakter.