Historyczna zmiana. Trump wywołał wstrząs. Przyda się "Polska pomoc"
Donald Trump skasował większość programów USAID, co do 2030 r. może doprowadzić do 14 milionów nadmiarowych zgonów na całym świecie. Skutki tej decyzji czuć już m.in. w Senegalu - kraju zmagającym się z eksplozją demograficzną. Dzieci, które cierpią z powodu ubóstwa, chorób i niedożywienia, muszą liczyć na pomoc innych - m.in. Polaków.
- Nasze hasło to "Blisko Ludzi", bo chcemy być blisko problemów w naszym kraju. Ale staramy się też przybliżać świat, dlatego startujemy na o2.pl z nowym cyklem "Blisko Świata", w którym będziemy opisywać kryzysy humanitarne, konflikty zbrojne i inne ważne wydarzenia z różnych zakątków globu.
- W pierwszym odcinku relacja z Senegalu.
- Opieka zdrowotna w kraju kuleje, wielu ludzi żyje w ubóstwie, a dzieci cierpią z powodu niedożywienia. Sytuację pogorszą gigantyczne cięcia USAID, sięgające według szacunków w samym Senegalu ponad 100 mln dolarów.
- Pomoc Senegalczykom dalej niesie Polska Misja Medyczna, która m.in. buduje porodówki i wspiera dożywianie dzieci.
Donald Trump najpierw, w styczniu, zamroził wszelką pomoc zagraniczną, a potem skasował 83 proc. programów Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) - jednej z największych agencji pomocowych na świecie. Resztę, którą uznano za "zgodną z polityką administracji", od 1 lipca zarządza Departament Stanu.
To historyczna zmiana, bo od 1961 r., kiedy powołał ją do życia John F. Kennedy, USAID była flagowym projektem pomocowym Stanów Zjednoczonych. Według badania opublikowanego w czasopiśmie medycznym "The Lancet" tylko w latach 2001-2021 jej działania zapobiegły 91,8 milionom zgonów w 133 krajach. To samo badanie alarmuje, że z powodu decyzji prezydenta USA do 2030 r. umrzeć może 14 mln ludzi, w tym ponad 4,5 mln dzieci poniżej 5. roku życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska pomoc w Senegalu. Niezwykła reakcja kobiet
Dodatkowo, jak informuje portal miesięcznika "The Atlantic", administracja Trumpa zdecydowała, że 500 ton jedzenia, zamiast trafić do potrzebujących - a 500 ton to dość, żeby wykarmić przez tydzień 1,5 mln dzieci - zostanie spalone.
Skutki decyzji zapadających w Białym Domu czuć już w wielu krajach, m.in. w Senegalu. W kilku przychodniach, które odwiedzam, widać plakaty z logo USAID, promujące m.in. antykoncepcję. To jeden z kluczowych obszarów wymagających działań w kraju, który doświadcza gigantycznego skoku demograficznego.
Eksplozja demograficzna. Wzrost o 271,9 proc.
W ciągu ostatnich ok. 50 lat populacja Senegalu zwiększyła się o oszałamiające 271,9 proc. - z ok. 5 mln w 1976 r. do 18,5 mln w 2025. Kobiety rodzą tutaj średnio czworo dzieci. Dla porównania Polki rodzą jedno dziecko, a w analogicznym okresie populacja naszego kraju wzrosła o ok. 6 proc.
Duża dzietność przynosi liczne szanse, ale też szereg problemów. Niektóre widać gołym okiem.
Dakar. Stolica i "Brama Afryki Zachodniej". Duma Senegalu, przez lata - ze względu na rajd Paryż-Dakar - kojarząca się z przygodą i wyzwaniem. Ale w środku gorącego lipcowego dnia to wyzwanie ma twarz matki, która z głową spuszczoną między kolanami siedzi na krawężniku, a o jej ramię opiera się kilkuletnie dziecko, które spogląda beznamiętnie w dal.
Tego lipcowego dnia wyzwanie ma też twarz kobiety, która kawałek dalej śpi na ulicy, a wokół snuje się gromada dzieci. I twarz wielu innych kobiet i mężczyzn, którzy leżą na ziemi, często nawet bez żadnej maty czy koca, w stolicy nieradzącej sobie z przeludnieniem.
Metropolia liczy ok. 4 mln mieszkańców. Zajmuje jednak tylko ok. 0,3 proc. powierzchni całego kraju. To oznacza, że na tym 0,3 proc. powierzchni mieszka ponad 20 proc. ludności całego Senegalu. Stolica przyciąga, ale nie nadąża z tworzeniem miejsc zatrudnienia, dlatego wiele osób żyje z pracy dorywczej - a to uda się coś sprzedać na ulicy, a to naprawi się komuś auto czy motor.
To nie jest życie od pierwszego do pierwszego. To życie z dnia na dzień. Cierpią na tym często dzieci, które są nie tylko przyszłością narodu, ale też teraźniejszością, bo stanowią 48 proc. populacji (dane UNICEF-u, uwzględniające wszystkie osoby poniżej 18. roku życia).
Polacy ruszają z pomocą. Budują od zera
W Dakarze widać biedę, ale stolica oferuje przynajmniej lepszy dostęp do edukacji czy opieki zdrowotnej. Im bardziej się jednak od niej oddalić, tym gorzej. Widok jest wstrząsający, a dyrektor przychodni miejskiej w Niakhar, mieście oddalonym 150 km na południowy wschód od Dakaru, mówi: - Miesięcznie rodzi się tutaj 40-50 dzieci.
Porodówka wygląda jak z koszmaru. Nie chodzi nawet o stary sprzęt czy podarte łóżka, na których dzieci przychodzą na świat. Chodzi o cały budynek, w którym zapada się podłoga, a na ścianach pojawiają się pęknięcia.
Jego stan jest tak fatalny, że budowlańcy uznali, że remont nie ma sensu. Dlatego Polska Misja Medyczna (PMM) pójdzie o krok dalej - wybuduje całkiem nowy budynek z izbą porodową.
Bez względu na to, kim jest i które to jej dziecko, kobieta w ciąży myśli tylko o jednym - żeby dziecko było zdrowe - mówi Małgorzata Olasińska-Chart z PMM.
I dodaje, wskazując pusty plac na terenie szpitala: - Jesteśmy po przetargu. Budowa ruszy już za chwilę. Ma potrwać trzy miesiące, więc myślę, że na jesień oddział położniczy będzie tu już stał. Będzie tutaj wszystko, co potrzebne, żeby dzieci bezpiecznie przychodziły na świat.
Polska Misja Medyczna, która w Senegalu działa od 2017 r., wybudowała już ze środków "Polskiej pomocy" - realizowanego przez MSZ programu współpracy rozwojowej - nową porodówkę w mieście Diakhao, porodówki wiejskie w Toffaye i Mbouma, wyremontowała cztery kolejne, a przy trzech przychodniach wiejskich wybudowała budynki, w których mieszczą się punkty leczenia niedożywienia.
- Porody tutaj są bezpieczne - mówi o porodówce w Diakhao koordynatorka senegalskiego projektu PMM Anna Haris. I dodaje: - To dla nas bardzo ważne, chcemy naszymi projektami w Afryce obniżyć śmiertelność matek i noworodków.
Między innymi dzięki wsparciu zagranicznych organizacji pomocowych ta śmiertelność w Senegalu spada. Ale problemów w służbie zdrowia dalej jest dużo. Pokazuje to przykład Mora.
Chłopiec ma 16 miesięcy. Mama, zmartwiona, że syn nie chce jeść, zabrała go do szpitala, gdzie zrobiono mu prześwietlenie, po czym odesłano do przychodni w Dakarze.
Mor nadal nie chciał jednak jeść.
Jego przypadek zainteresował przedstawicielki Stowarzyszenia Polskiej Misji Medycznej, które odwiedzają Mora w domu na przedmieściach stolicy. Chłopiec żyje tam z mamą, rodzeństwem, ojcem, jego drugą żoną i jej dziećmi (Senegal jest krajem muzułmańskim i poligynia jest tutaj powszechna). Ojciec jest jedynym żywicielem rodziny. Jeździ na taksówce, nie mówi, ile zarabia, ale pewnie, tak jak inni taksówkarze w Senegalu, nie więcej niż równowartość 600 zł, a może i mniej.
Sytuacja Mora jest bardzo trudna. Nie dość, że nie je, to dodatkowo ma nieleczoną infekcję. I jeszcze coś, czego w szpitalu nie zdiagnozowano.
To jest przerośnięty migdał - mówi Małgorzata Olasińska-Chart po zobaczeniu zdjęcia rentgenowskiego.
W Polsce usunięcie trzeciego migdała to rutynowy zabieg. W Senegalu, mimo że chłopiec był w szpitalu, problemu nie rozpoznano. Skutek - Mor jest dzisiaj skrajnie niedożywiony (przerośnięty migdał prowadzi do bólu i trudności przy przełykaniu). Waży zaledwie 6,6 kg, podczas gdy według WHO odpowiednia waga dla chłopca w jego wieku to od 9 do 12,5 kg.
Dzięki PMM Mor otrzyma pomoc. Ale problem niedożywienia w kraju jest poważny.
Niezwykła reakcja na widok Polek
- Jak tutaj przyjechałam, to widziałam w szpitalu dzieci umierające z głodu - mówi siostra Henryka, kierowniczka przychodni St. Laurent, która przebywa w Senegalu - z przerwami - od 1986 roku.
Mniej więcej połowa dzieci w kraju żyje w ubóstwie, a 1 na 5 dzieci poniżej 5. roku życia doświadczyło chronicznego niedożywienia skutkującego zahamowaniem rozwoju.
Pomoc jest potrzebna, ale nie chodzi tylko o to, żeby dać rybę. Najważniejsza jest wędka. W Yenguele, niewielkiej wsi położonej ok. 155 km od stolicy, kobiety korzystają z lekcji gotowania przygotowywanej przez lokalną przychodnię we współpracy z PMM.
O tym, jak cenne to lekcje, najlepiej świadczy powitanie zgotowane Małgorzacie Olasińskiej-Chart i Annie Haris. Na ich widok kilkadziesiąt kobiet zgromadzonych przy budynku przychodni zaczęło śpiewać i klaskać, a dzieci po kolei tańczyły do rytmu wygrywanego na kalebasach.
Chwilę później dzieci zjadły przygotowane wcześniej danie. I to jest właśnie ta wędka.
Kobiety są uczone, jak można przyrządzić pełnowartościowy posiłek z tego, co jest pod ręką. Wystarczą owoce z rosnącego tutaj wszędzie baobabu czy również powszechnie występujące proso senegalskie i orzeszki arachidowe, do tego trochę soli jodowanej i cukru. Wszystko to jest mielone, gotowane i zalewane wodą. Powstaje gęsta papka - odżywcza i słodka, którą dzieci chętnie jedzą.
W trakcie wizyty przedstawicielki PMM przekazały przychodni, z której korzystają kobiety, m.in. chochle, garnki, miski do naczyń i broszury edukacyjne.
Ponieważ wiele kobiet tutaj nie umie czytać, informacje w broszurach zamieszczono w formie dużych ilustracji, które pokazują na przykład, obrazek po obrazku, jak będzie wyglądał poród i kiedy trzeba się udać z dzieckiem do przychodni.
"Wstrząs porównywalny do globalnej pandemii"
Choć opieka zdrowotna w Senegalu w ostatnich dekadach się poprawiła, daleka jest od ideału. Teraz postęp utrudni decyzja Trumpa. Według amerykańskiego think-tanku Centrum Rozwoju Globalnego (CGD) w Senegalu zlikwidowano wszystkie programy USAID, w ramach których kraj miał otrzymać pomoc sięgającą 129 mln dolarów.
Znikną m.in. programy zapobiegania i leczenia niedożywienia, a także opieki zdrowotnej matek i dzieci, które ratowały życie tysiącom osób. - Z wielką obawą myślę o przyszłości tych dzieci i matek - nie ukrywa Anna Haris.
Likwidacji uległ również największy w kraju program walki z malarią, na którą według ostatniego raportu WHO w 2023 r. zachorowało 1,2 mln mieszkańców Senegalu, z czego ok. 3 tys. zmarło.
Amerykańska agencja była głównym sponsorem senegalskiego ministerstwa zdrowia - finansowała m.in. 42,7 proc. działań na rzecz walki z HIV, podczas gdy rząd zapewniał jedynie 29,6 proc. (pozostałą część wydatków pokrywał m.in. Bank Światowy i Francja).
Senegal jest co prawda jednym z najmniej dotkniętych epidemią krajów w Afryce Zachodniej (według oficjalnych danych 41,880 zachorowań i 932 zgony w 2023 r.), ale wobec decyzji administracji w USA plan, aby do 2030 r. wyeliminować chorobę, jak stwierdził ostatnio dziennik "Le Monde", wydaje się nierealny. Skuteczna kontrola wymaga bowiem regularnego stosowania leków antyretrowirusowych, a zapasy senegalskiego ministerstwa zdrowia wystarczą tylko na kilka miesięcy.
Gigantyczne problemy potwierdza Evariste Habiyambere, dyrektor World Vision w Senegalu, organizacji partnerskiej PMM i jednej z największych na świecie organizacji pomocowych. Jak mówi, roczny budżet World Vision, skurczył się na skutek decyzji prezydenta USA o 18 proc.
Najpierw, w lutym, kilka naszych projektów z USAID zostało zamrożonych. Potem całkowicie je zlikwidowano - tłumaczy.
Chodzi o projekty dotyczące rozwoju lokalnego i zapobiegania chorobom tropikalnym. Na pierwszy z nich USAID miała przeznaczyć 25 mln dolarów w ciągu 4 lat. Likwidacja projektu oznacza konieczność szukania środków gdzie indziej, ale trudno będzie o wkład równie duży jak USAID.
- Unia Europejska nie przeznacza na rzecz organizacji pozarządowych takich sum, raczej kwoty rzędu 1-2 mln dolarów. Wpływ likwidacji USAID jest więc ogromny - mówi Tedangbe Deubaibe, dyrektor World Vision ds. programów zintegrowanych w Senegalu.
Rząd w Dakarze stoi przed wielkim wyzwaniem, a możliwości ma ograniczone. To jedno z najbardziej zadłużonych państw Afryki (według najnowszej analizy firmy S&P Global - 118 proc. PKB). Skutki decyzji Trumpa będą dla niego tak jak dla wielu innych krajów w regionie, opłakane.
Davide Rasella, współautor wspomnianego badania opublikowanego w "The Lancet" i badacz z Instytutu Zdrowia Globalnego w Barcelonie, stwierdził, że skasowanie programów USAID może doprowadzić do "zatrzymania, a nawet cofnięcia dwóch dekad postępu w zakresie zdrowia populacji narażonych na zagrożenia".
Dla wielu krajów o niskich i średnich dochodach wynikający z tego wstrząs może być porównywalny pod względem skali do globalnej pandemii lub poważnego konfliktu zbrojnego - oznajmił.
"Powód do dumy dla każdego Polaka"
USAID znika, ale "Polska pomoc" - obecna w trzech dystryktach sanitarnych, w których mieszka w sumie 300 tys. Senegalczyków - zostaje.
Pytana, dlaczego w ogóle pomagać, Anna Haris odpowiada: - Warto wspierać tych, którzy dobrze wykorzystują pomoc.
- Dzietność w Senegalu wynosi obecnie 4,3. W 2002 r. to było jeszcze 5,3, a w 1986 - 6,4. We wszystkich, nawet najmniejszych wiejskich przychodniach, dostępne są środki antykoncepcyjne, a hasło "planowanie rodziny" ze względu na dobro zdrowia kobiety, dzieci i całej rodziny zna każda kobieta w Senegalu, a pokuszę się też o stwierdzenie, że i każdy mężczyzna - dodaje.
I zwraca uwagę, że podobnie jak Senegalczycy, Polacy też korzystają z pomocy innych. - Oddajemy, dzielimy się z biedniejszymi tym, co sami otrzymaliśmy jeszcze nie tak dawno - konkretną pomocą. W wielu szpitalach w Polsce widziałam tablice informujące o wysokości dotacji uzyskanej z UE na zakupiony sprzęt. Z dumą patrzę na podobne tablice w budowanych przez nas ośrodkach, którą informują, że budynek powstał dzięki dotacji programu "Polska pomoc". To powód do dumy dla każdego Polaka - stwierdziła.
Z Senegalu Łukasz Dynowski, szef redakcji o2.pl
Wspieraj pomoc Polskiej Misji Medycznej:
- ustaw płatność cykliczną w Twoim banku na działania PMM lub na https://pmm.org.pl/wplacam/
- przekaż darowiznę na numer konta Polskiej Misji Medycznej: 40 1030 1508 0000 0008 2378 3004
- załóż własną zbiórkę na platformie http://misjapomoc.pmm.org.pl
Wyjazd do Senegalu był finansowany przez Unię Europejską. Za treść artykułu odpowiada wyłącznie autor i niekoniecznie odzwierciedla on poglądy Unii Europejskiej.
Projekt "O Wood Yaye fo xa Tebandong - Integralna pomoc medyczna dla matki i dziecka w Senegalu – kontynuacja 1" jest współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.