Impreza w kościele w Rybniku. Do białego rana
W Rybniku (woj. śląskie), w dawnym kościele przy ul. 3 Maja 20, odbyła się niezwykła impreza w stylu filmów Quentina Tarantino. Zamiast nabożeństwa, uczestnicy bawili się do białego rana w rytmach muzyki elektronicznej. Organizacja imprezy w dawnym kościele wzbudziła kontrowersje wśród części mieszkańców Rybnika.
Zamiast organów kościelnych, w murach dawnej świątyni w Rybniku rozbrzmiewały dźwięki electro house'u, a konsoleta DJ-ska zastąpiła tradycyjny ołtarz. Wydarzenie przyciągnęło wielu uczestników, co potwierdzają licznie udostępniane zdjęcia w mediach społecznościowych.
Gwiazdą wieczoru była DJ Lulu Malina, DJ-ka, która po raz pierwszy zaprezentowała swoją muzykę w Rybniku. Bilet wstępu na to wydarzenie kosztował 55 zł.
Jak czytany w "Super Expressie", kaplica św. Juliusza została zdesakralizowana w 2001 roku, po zamknięciu Szpitala Miejskiego im. Juliusza Rogera. Decyzję o pozbawieniu obiektu charakteru sakralnego podjął ówczesny metropolita katowicki, arcybiskup Damian Zimoń. Od tego czasu budynek nie pełni funkcji religijnych i nie podlega przepisom prawa kanonicznego.
Fundacja na Rzecz Ochrony Dóbr Kultury, opiekująca się obiektem, organizuje w nim różnorodne wydarzenia kulturalne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawrocki zerwie się z uwięzi? Ekspert o różnych scenariuszach
Kaplica św. Juliusza nie jest już miejscem kultu religijnego. Została zdesakralizowana (czyli formalnie pozbawiona charakteru kościelnego) za zgodą ówczesnego metropolity katowickiego, arcybiskupa Damiana Zimonia, po zamknięciu szpitala Juliusz. Oznacza to, że od tamtej pory obiekt nie pełni już żadnej funkcji sakralnej i nie podlega przepisom prawa kanonicznego - czytamy na Facebooku obiektu.
Mimo to organizacja imprezy w dawnym kościele wzbudziła kontrowersje wśród części mieszkańców Rybnika. Fundacja odpiera zarzuty, podkreślając, że przestrzeń służy teraz społeczności w nowy sposób, promując kulturę i sztukę.
Kościół z XIX wieku
Kaplica św. Juliusza, wybudowana w latach 1894–1895 jako część szpitala, przez wiele lat była miejscem duchowej refleksji dla pacjentów i personelu. Dzięki staraniom fundacji budynek nie popadł w ruinę i wciąż tętni życiem, choć w zupełnie innej formie.
Czytaj także: Kobieta czekała na ratunek w oknie. Horror w Warszawie