oprac. Anna Wajs-Wiejacka
"Ja bym za takie drzewo wziął 5 tys. za wycięcie, a straż tu robi za darmo". Zaskakujące słowa w trakcie akcji
Pożary to tylko część wyzwań, z jakimi na co dzień mierzą się strażacy. Doskonałym przykładem jest nietypowa interwencja w Częstochowie, do której druhowie zostali wezwani po otrzymaniu dramatycznie brzmiącego zgłoszenia o czterech drzewach wyrwanych z korzeniami i zagrażających zawaleniem na pobliski budynek. Strażacy bez wahania ruszyli do akcji.
Po dokładnych oględzinach okazało się jednak, że nie wszystkie drzewa stanowią realne zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia. Zespół zdecydował, że mogą usunąć tylko dwa z nich — tych, które faktycznie mogły runąć w każdej chwili. Decyzja ta nie do końca spodobała się właścicielowi posesji, który liczył, że strażacy usuną wszystkie drzewa.
My panu wytniemy drzewo, a później do komendy przyjdzie pana sąsiad, który jest drwalem, i powie: "Panie, ja bym za takie drzewo wziął pięć tysięcy, a straż tu robi za darmo" — tłumaczyli strażacy, podkreślając, że interweniują jedynie w sytuacjach realnego zagrożenia.
Jak ostatecznie przebiegła akcja i ile drzew udało się bezpiecznie usunąć? Zobaczcie we fragmencie programu "Strażacy z Sąsiedztwa". Więcej w Telewizji WP.