Kartofle prosto z... Ziemniakomatu. Niecodzienny pomysł na Śląsku
Przy ul. Kominka w Radlinie stanął automat z ziemniakami od lokalnych gospodarzy. Mieszkańcy chwalą smak i wygodę zakupów — wskazuje "Dziennik Zachodni".
Najważniejsze informacje
- Automat w Radlinie sprzedaje worki ziemniaków po 5 i 10 kg, płatność tylko kartą.
- Dostępne są odmiany Bellarosa i Queen Anne, kolejne mają pojawić się wkrótce.
- Urządzenie prowadzi gospodarstwo Hanny i Łukasza Grzybków; podobne automaty działają też w Tychach i we Wrocławiu.
Nowy ziemniakomat stanął przy ul. Kominka w Radlinie i szybko zyskał stałych klientów. Kierowcy podjeżdżają na przydomowy parking, wybierają okienko i po chwili wracają z workiem kartofli. Jak podaje "Dziennik Zachodni", urządzenie oferuje ziemniaki bezpośrednio od rolnika, co dla wielu osób jest gwarancją świeżości i smaku.
W automacie przygotowano 30 stanowisk z gotowymi workami po 5 i 10 kg. Klient wskazuje numer okienka, płaci w terminalu i odbiera towar z wysuwanej szuflady. W sprzedaży są dwie popularne odmiany: Bellarosa z czerwoną skórką i żółtym miąższem oraz Queen Anne z klasyczną skórką. Obie, jak podkreślają gospodarze, sprawdzają się do kluszek i frytek.
Z pola na talerz, czyli Poznańska Pyra 2025
Automat należy do Hanny i Łukasza Grzybków, którzy prowadzą gospodarstwo od ponad 10 lat. Uprawiają ziemniaki oraz pszenicę na 13 ha, a sprzedaż z automatu stała się dla nich dodatkowym przychodem. Rolnicy zapowiadają też poszerzenie oferty o kolejne odmiany, aby trafić w różne kulinarne preferencje klientów.
Rolnicy z pasją i prosty zakup 24/7
Państwo Grzybkowie zaczynali skromnie. Jak mówi właścicielka, pierwsze próby to były zaledwie rzędy kartofli, które z czasem przerodziły się w większą uprawę. Dziś do środka trafiają czerwone worki z Bellarosą i żółte z Queen Anne, co ułatwia szybki wybór przy terminalu. Sprzedaż z automatu szczególnie rośnie w niedziele, gdy sklepy są zamknięte, a wygoda i szybkość zakupów mają największe znaczenie.
Decyzja o inwestycji nie była łatwa. Jak podkreśla "Dziennik Zachodni", zakup automatu to wydatek, który musiał się obronić w praktyce. Zainteresowanie pokazało jednak, że lokalny rynek jest gotowy na takie rozwiązania. Gospodarze przyznają, że wielu klientów wraca po kolejne worki, chwaląc smak ziemniaków i możliwość podjazdu dosłownie pod bramę.
Automaty z lokalnymi produktami w regionie
Ziemniakomat w Radlinie nie jest jedynym tego typu urządzeniem na Śląsku. Drugi automat prowadzony przez gospodarstwo działa w Tychach, a co najmniej cztery funkcjonują we Wrocławiu. W regionie pojawiły się też automaty z innymi produktami: owocomaty w Wodzisławiu Śląskim i Rybniku, chlebomat w Rydułtowach oraz kwiatomaty w Żorach, Jastrzębiu-Zdroju i w Czerwionce-Leszczynach.
Trend automatycznej sprzedaży lokalnych produktów rośnie, bo pozwala kupić świeże jedzenie poza godzinami pracy sklepów. W przypadku Radlina liczy się także prosty mechanizm: wybór, płatność kartą i szybki odbiór. Dla zabieganych mieszkańców to realna oszczędność czasu, a dla rolników stabilny kanał sprzedaży bez pośredników.
Źródło: dziennikzachodni.pl