Leciała z dzieckiem do Polski. Oto co ją spotkało. "Coś strasznego"
Kirsty Diaso leciała ze swoim synem z Dublina do Warszawy. Jej dziecko 3,5-letni chłopiec z niepełnosprawnością. Porusza się o wózku. Niestety, nie dotarł on wraz z matką i chłopcem do Polski. Kobieta miała usłyszeć, że będzie zmuszona nosić dziecko.
Szokującą sprawę opisał "The Independent". Jak czytamy, Kirsty Diaso leciała sama z lotniska w Dublinie do Polski wraz z trzyipółletnim Andre 28 czerwca. Chłopiec ma porażenie mózgowe, jest czterokończynowo sparaliżowany. Porusza się o wózku.
Kobieta wsiadła do samolotu linii Ryanair. Po wylądowaniu obsługa asysty lotniskowej weszła na pokład samolotu i poinformowała rodzinę, że wózek Andre nadal jest w Dublinie. - "Nie został włożony do samolotu, więc po prostu będzie musiała go (syna przyp. red.) pani nosić" - taką informację miała usłyszeć kobieta.
Leciała z synem do Polski. "Coś strasznego"
Kirsty Diaso i jej syn przylecieli do stolicy Polski na dwutygodniową, specjalistyczną terapię. Po przylocie na lotnisko Warszawa-Modlin kobieta była uwięziona przez trzy dni w domu.
To była katastrofa, coś strasznego; to jest niesamowicie stresujące - powiedziała kilka dni temu w rozmowie z "The Independent". - Z mojego doświadczenia wynika, że w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami ludzie zakładają, że po prostu można je nosić, ale nie rozumieją, że to nie jest tak łatwe, jak podniesienie chodzącego malucha - przyznała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nastolatek wjechał hulajnogą pod tramwaj. Miał słuchawki w uszach
Wózek przyleciał uszkodzony
Kobieta była zmuszona sama przenieść Andre, dwa plecaki, dwie walizki i łóżeczko turystyczne przez lotnisko. Potem nie mogła nawet pójść do sklepu po wodę. Ryanair przetransportował co prawda wózek do Polski najbliższym dostępnym lotem. Choć sprzęt dotarł do Warszawy w niedzielę wieczorem, w ośrodku specjalistycznym pojawił się dopiero we wtorek. Mało tego, był uszkodzony. Firma Fannin, producent sprzętu medycznego, poinformowała panią Diaso, że uszkodzony wózek, wart 3 tys. euro, jest "nienaprawialny".
Kobieta złożyła reklamację w biurze Ryanaira, ale jak twierdzi została ona zamknięta 14 lipca, bowiem nie zgłoszono uszkodzenia wózka po przylocie. Rzecznik Ryanair powiedział "The Independent", że linia lotnicza płaci za transport wózków, ale usługę świadczy lotnisko.
Gdy tylko dowiedzieliśmy się o błędzie OCS, Ryanair umieścił wózek na najbliższym dostępnym locie do Warszawy, gdzie lotnisko jest odpowiedzialne za dostarczenie go pasażerowi kurierem. Żałujemy opóźnienia w dostarczeniu pasażerowi wózka, ale jest to kwestia OCS, dostawcy usług na lotnisku w Dublinie - przekazał Ryanair.
Pani Diaso mówi otwarcie, że osoby z niepełnosprawnościami są dyskryminowane w transporcie lotniczym.
Czy to wciąż będzie się zdarzało, gdy Andre będzie podróżował sam w wieku 23 lat?Jako rodzicowi jest naprawdę przygnębiające nawet myśleć o przyszłości w ten sposób - zastanawia się kobieta.
Szereg nieprawidłowości
"The Independent" donosi, że grupa robocza ds. dostępności lotnictwa (Aviation Accessibility Task and Finish Group, AATFG), utworzona w listopadzie 2024 r. przez brytyjski Departament Transportu (DfT), opracowała listę 19 kluczowych zaleceń dotyczących dostępności dla linii lotniczych, lotnisk i Urzędu Lotnictwa Cywilnego (CAA).
Raport wykazał szereg nieprawidłowości, które dotykają niepełnosprawnych pasażerów - spóźnianie się na loty, używanie wykluczającego języka, uszkodzenie lub zagubienie sprzętu wspomagającego mobilność oraz wydłużony czas oczekiwania na opuszczenie samolotu.
Podkreślono, że kluczowe znaczenie ma jasne informowanie pasażerów, aby mogli rezerwować pomoc, korzystać z usług wsparcia na lotniskach i samodzielnie transportować sprzęt wspomagający mobilność.