Lekarze przemówili. Fałszywy ksiądz zgotował piekło podopiecznym
W Sądzie Okręgowym w Łodzi odbyła się kolejna rozprawa w procesie Marka N., fałszywego księdza, który oskarżony jest o serię przestępstw związanych z prowadzonym przez niego Domem Schronienia w Zgierzu. Marek N., podający się za księdza, nie tylko znęcał się nad swoimi podopiecznymi, ale również narażał ich na utratę życia i zdrowia.
Podczas rozprawy świadkowie opowiadali o tragicznych przypadkach, które wydarzyły się w związku z działaniami oskarżonego. Jednym z nich był 50-letni lekarz Ludwik K., który jesienią 2016 roku pracował w szpitalu w Łagiewnikach.
Lekarz opowiadał o stanie zdrowia Piotra J., który trafił do placówki w wyniku nagłej ewakuacji ośrodka prowadzonego przez Marka N.
Przeczytaj też: Mąż udusił żonę. Nadzwyczajna decyzja sądu we Wrocławiu
Był w stanie otępienia. Chorował na zapalenie płuc. Jego stan był ciężki, ale stabilny. Był z nim kontakt słowny – wspomina zeznania Ludwika K. "Dziennik Łódzki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lubnauer odpowiada kardynałowi. "Nie zgadzam się"
Mimo wysiłków lekarzy Piotr J. zmarł po kilku miesiącach hospitalizacji.
Zeznania złożyła także Anna K., 65-letnia lekarka pracująca w przychodni Centrum Medyczne "Boruta" w Zgierzu. Jej pacjentem był inny podopieczny oskarżonego, Kazimierz W., który cierpiał na zaawansowaną jaskrę.
"Dziennik Łódzki" zaznacza, że sytuacja podopiecznych była dramatyczna, co wzmacnia obraz zaniedbań i przemocy, której dopuszczał się Marek N.
Fałszywy ksiądz i szokujące oskarżenia
Marek N. został zatrzymany w październiku 2016 roku i od tego czasu proces trwa. Fałszywy duchowny usłyszał aż 30 zarzutów, w tym najbardziej drastyczne dotyczące narażenia swoich podopiecznych na utratę zdrowia i życia, co doprowadziło do śmierci 12 osób.
"Dziennik Łódzki" przekazał, że oskarżony miał również stosować przemoc fizyczną i psychiczną, bijąc swoich podopiecznych, ciągnąc ich za uszy oraz obrzucając obelgami.
Znany z licznych przekrętów finansowych, Marek N. dodatkowo przywłaszczał majątki oraz świadczenia emerytalne swoich podopiecznych. W przeszłości był już kilkakrotnie karany, co – zdaniem prokuratury – jedynie go rozzuchwalało.
W związku z oszustwami i innymi przestępstwami, fałszywy ksiądz został skazany na cztery lata więzienia oraz grzywnę w wysokości 13,5 tys. zł.
Obecny proces dotyczy jednak najbardziej brutalnych zarzutów związanych z przemocą i zaniedbaniem podopiecznych. Oskarżony Marek N. nie przyznaje się do winy, a jego nowa obrończyni, mecenas Magdalena Błaszczyk, kontynuuje linię obrony, która kwestionuje bezstronność sędziego i prokuratora.
Przeczytaj też: Kupowanie tych zniczy to błąd. Duchowny apeluje do wiernych