Matka w kajdankach żegnała synka. "Kompromitujący teatr"
- Chyba nie ma powodu, żeby kobieta była zakuta w kajdanki i ubrana w więzienny uniform na pogrzebie własnego dziecka - mówi "Faktowi" Paweł Moczydłowski, znany kryminolog. Do sieci trafiło zdjęcie 22-letniej Magdaleny W., która w pogrzebie uczestniczyła w towarzystwie funkcjonariuszy Służby Więziennej oraz w kajdankach na rękach i nogach.
Do mediów trafiła historia Magdaleny W. z Warszawy. Kobieta w maju trafiła do więzienia. Pojawiły się informacje, że miała odpowiadać za nieopłacone mandaty. Tym informacjom zaprzeczyła Służba Więzienna i stwierdziła, że te informacje wprowadzają w błąd. Z ustaleń "Faktu" wynika, że chodzi o oszustwo. Interweniujący policjanci w czasie zatrzymania 22-latki zabrali również dzieci, które trafiły do rodziny zastępczej. Chodziło o 3-letnią Oliwkę i czteromiesięcznego Oskara. Niestety, Oskarek zmarł, przyczyny śmierci niemowlaka są obecnie wyjaśniane.
Pogrzeb Oskarka już się odbył. W uroczystości uczestniczyła 22-letnia matka, jednak ogromne emocje wzbudziło zdjęcie kobiety z cmentarza. Na fotografii widać, że w czasie ostatniego pożegnania Magdalena W. jest skuta kajdankami. Ma je na rękach i nogach oraz strój więzienny.
Chyba nie ma powodu, żeby kobieta była zakuta w kajdanki i ubrana w więzienny uniform na pogrzebie własnego dziecka. Dwóch strażników mogło zapewnić odpowiednią ochronę bez takich środków. To był kompromitujący teatr - mówi "Faktowi" Paweł Moczydłowski, znany kryminolog i pułkownik Służby Więziennej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedaje złota za miliony. Duża zmiana w nawykach Polaków
Rozmówca portalu podkreśla, że istnieją regulacje, które nakazują doprowadzanie groźnych przestępców właśnie w ten sposób, ale w tej sytuacji nie było to potrzebne. Dodaje, że należy wyjaśnić tę sprawę, ponieważ drastyczne środki mogą świadczyć o okolicznościach, których nie znamy. - Można było to rozwiązać w sposób bardziej humanitarny. Mogła być zwykłym uczestnikiem pogrzebu, a nie spektakularnym "więźniem" na pokaz - dodaje.
Służba Więzienna wydała oświadczenie, który cytuje "Fakt". W komunikacie napisano, że zastosowano takie środki ostrożności, ponieważ w trakcie pobytu Magdaleny W. za kratami "uzyskano informacje skutkujące negatywną prognozą kryminologiczno-społeczną". Decyzja została przeanalizowana, "miała charakter ochronny i zapobiegawczy". Ponadto istniało ryzyko spotkania nad grobem osadzonej i jej poszukiwanego przez policję konkubenta.
Z kolei warszawska policja przekonywała, że działano na podstawione wydanego nakazu przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe. Pababcia poinformowała interweniujące policjantki, że matka dzieci nie przykłada wagi do okresowych badań kontrolnych maluchów, trzyletnia dziewczynka nie mówi, a mama dziecka nie starała się diagnozować przyczyn takiego stanu i konsultować ich z lekarzami.
Policjantki zwróciły także uwagę na zachowanie trzyletniej dziewczynki, która po wejściu funkcjonariuszek do mieszkania wtuliła się w jedną z nich - napisano w komunikacie.