"Warunki masakra". Największe koczowisko w Polsce tuż obok centrum miasta

72

Mieszkańcy poznańskiej dzielnicy Winogrady uskarżają się na niedogodności w codziennym życiu. Chodzi o koczowisko Romów, które znajduje się w pobliżu centrum miasta. Ogniska, hałas, śmieci – z tym wszystkim ma wiązać się życie obok największego skupiska tej społeczności w Polsce.

"Warunki masakra". Największe koczowisko w Polsce tuż obok centrum miasta
Problem z największym koczowiskiem Romów w Polsce (YouTube)

Grupa Romów zadomowiła się na pustostanie znajdującym się około 10 minut od ścisłego centrum Poznania. Nie podoba się to jednak okolicznym mieszkańcom, którzy twierdzą, że nowi „lokatorzy” są uciążliwi. Sprawę nagłośniono w sobotnim wydaniu "Uwagi TVN".

Kiedyś na tym obszarze znajdowało się 140 ogródków działkowych, jednak przed kilkunastoma laty działkowcy otrzymali nakaz ich opuszczenia przez prywatnego właściciela terenu. Społeczność romska zaczęła się tam osiedlać w 2013 roku. "Ci ludzie weszli, nie troszczą się i nie gospodarują tak, jak prawdziwi gospodarze" – powiedział Zdzisław Śliwa, prezes Okręgowego Związku Działkowców w Poznaniu.

Konflikt Romów z mieszkańcami Poznania

Zgodnie z relacją osób mieszkających w sąsiedztwie koczowiska, często dochodzi tam do nieprzyjemnych sytuacji, które doprowadziły do swego rodzaju konfliktu między Romami a resztą mieszkańców. Na miejscu podobno dochodzi m.in. do częstych interwencji straży pożarnej w związku z palonymi ogniskami.

Palenie ognisk to jest chyba numer jeden, co nam wszystkim mieszkańcom przeszkadza. Czy pan w swoim domu zapaliłby śmieciami? Na pewno nie, bo sąsiad zaraz zadzwoniłby na policję, czy straż miejską. Trzeba zapłacić dużą karę. A oni nic. Trują nas osiem lat – mówi pani Halina w rozmowie z dziennikarzami TVN.

Oprócz tego Romowie mają podobno wykazywać zapędy niszczycielskie, a nawet dopuszczać się kradzieży. Dzieci mają niszczyć place zabaw, a z pobliskiego sklepu często znikają artykuły. "Jak mieszkańcy zwracają im uwagę, to padają w ich stronę wyzwiska" – mówi Bartosz Werner. W zeszłym roku doszło do w sumie ponad 60 interwencji policji.

Obecnie na koczowisku ma mieszkać około 150 osób i z każdym rokiem ich przybywa. Osoby te otrzymują regularną pomoc MOPR-u w Poznaniu, w tym finansową.

To jest nie do pomyślenia, płacimy podatki, a prezydent Jaśkowiak się z nami nie liczy. Powiedział, że zrobi z nimi porządek i jakoś to załatwi, a ustawił im kontenery i toalety. Na nasz koszt pobierają z pompy wodę. To jest na nasz koszt, wszystkich mieszkańców tego miasta – stwierdza jedna z mieszkanek Poznania.

"Warunki mieszkaniowe tutaj to masakra"

Reporterom Uwagi udało się porozmawiać z romską parą, która na poznańskim koczowisku wychowuje trójkę dzieci. "Warunki mieszkaniowe tutaj to masakra" – mówi mężczyzna. Opowiada, że nie rozumie wrogości Poznaniaków, którzy potrafią posunąć nawet do rzucania w nich kamieniami.

Reporterom udało się uzyskać komentarz prezesa stowarzyszenia Romów w Polsce, Romana Kwiatkowskiego. Wyraża on ubolewanie, że mieszkańcy Winogradów muszą zmagać się z takimi sąsiadami.

To są moi współbracia, nie mam zamiaru się od nich odcinać, ale przyjeżdżając do innego państwa, trzeba przestrzegać wszelkich norm i obowiązków. Jak dojdzie do złamania prawa, nikt nie będzie patrzył na moje pochodzenie etniczne, tylko wlepi mi mandat i każe opuścić teren. Nie wiem, dlaczego w Polsce to jest ciągle tolerowane. Samorządy, władze miejskie są wystarczająco wyposażone w instrumenty, żeby zwalczać tego typu zjawiska.
Należę do pokolenia, które żyło w taborach, ale nigdy nie było takiej sytuacji, żebyśmy mieszkali w takich warunkach. Jest zasada czystości – podkreśla - dodaje.

Problematyczne koczowisko. Sprawa jest skomplikowana

Do problemu odniósł się także zastępca prezydenta Poznania. Twierdzi, że sprawa jest skomplikowana, gdyż teren należy do osoby prywatnej, która mieszka za granicą i nie ma z nią kontaktu.

Powinniśmy zlecić to jej, bo to jej obowiązek. Problem jest naprawdę bardzo trudny do rozwiązania. Nie możemy tych ludzi deportować. Te osoby przyjechały tutaj legalnie, to są członkowie Unii Europejskiej. Część dorosłych to są analfabeci, jest z nimi utrudniony kontakt – mówi Jędrzej Solarski.

Nie tak dawno w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim odbyło się spotkanie przedstawicieli instytucji i organizacji działających na rzecz Romów z koczowiska. W lipcu planowane jest kolejne spotkanie z Romami.

Zobacz także: Wakacje 2021. Nowe obostrzenia na granicy Polski
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić