"Nieuczciwe". Ogórki z Rosji zalewają Polskę. Ogrodnicy grzmią
Według danych Eurostatu import ogórków z Rosji do Polski bije rekordy. Nasi ogrodnicy domagają się zdecydowanych działań. Chcą embarga. - Decyzja w tej sprawie może zapaść w ciągu najbliższego miesiąca lub dwóch - uważa Łukasz Gwizdała, dyrektor operacyjny Stowarzyszenia Producentów Pomidorów i Ogórków pod Osłonami.
Portal farmer.pl, powołując się na dane Eurostatu, podaje, że w styczniu 2025 r. import produktów rolno-spożywczych z Rosji spadł o 79 proc. w porównaniu do 2024 roku. Jednak nie dotyczy to wszystkich produktów. Wśród nich są rosyjskie ogórki, które zalewają Polskę. Polskie firmy zakupiły 2,1 tys. ton o wartości 2,7 mln euro. To o jedną czwartą więcej niż w marcu ubiegłego roku.
W tym kontekście pojawia się wiele wątpliwości - dlaczego wiele produktów z Rosji zostało już obłożonych embargiem po inwazji na Ukrainę, ale nie dotyczy ona ogórków? Dlaczego kraj, który nie przestrzega unijnych norm, ma tak otwarty rynek nad Wisłą?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będą przyspieszone wybory? Ekspert: To nie opłaca się nikomu
Rosyjskie ogórki trafiają do Polski. "Nieuczciwa rywalizacja"
Łukasz Gwizdała, dyrektor operacyjny Stowarzyszenia Producentów Pomidorów i Ogórków pod Osłonami mówi w rozmowie z o2.pl, że problem jest mu znany od dawna. Jego zdaniem sprawę można rozwiązać tylko poprzez zakaz importu ogórków do Polski.
W naszej ocenie, wraz z jej wybuchem i decyzją polityczną o poparciu Ukrainy, powinno zostać uniemożliwione wprowadzanie na polski rynek rosyjskich produktów – także tych trafiających do Polski za pośrednictwem Białorusi. Sytuacja, w której z jednej strony wspieramy Ukrainę naszymi zasobami, a z drugiej pozwalamy Rosji i Białorusi na sprzedaż produktów w Polsce lub ich tranzyt przez nasz kraj do Unii Europejskiej, jest paradoksalna - przyznaje Łukasz Gwizdała.
Jak zauważa, polscy ogrodnicy są w gorszej sytuacji, ponieważ muszą realizować wytyczne Unii Europejskiej, dotyczące jakości produktu oraz jego produkcji. Rosjanie takiego nacisku nie czują. - Ta rywalizacja jest nieuczciwa - mówi dyrektor stowarzyszenia.
Aby uprawiać pomidory i ogórki w naszych szklarniach, musimy je najpierw ogrzać. Do tego celu wykorzystujemy miał, który – w wyniku wojny – stał się znacznie droższy niż wcześniej. Rosjanie mają dostęp do własnych surowców energetycznych, a co za tym idzie, niższe koszty produkcji. Kiedy sprzedają swoje produkty w Polsce, mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją, ponieważ my dysponujemy ograniczonym dostępem do taniej energii - zauważa nasz rozmówca.
Czytaj także: Jak głęboko siać ogórki? Pamiętaj o tej zasadzie
Będzie embargo na ogórki z Rosji? "Oczekujemy na decyzję"
Łukasz Gwizdała mówi, że jego stowarzyszenie prowadzi aktywne rozmowy z Ministerstwem Rolnictwa oraz Ministerstwem Środowiska w celu rozwiązania problemu. Dodaje, że postulaty ogrodników "spotykają się ze zrozumieniem".
Wspólnie wypracowaliśmy stanowisko, zgodnie z którym dobrym rozwiązaniem byłoby skłonienie organów Unii Europejskiej do objęcia eksportu ogórków i pomidorów z Rosji i Białorusi embargiem. Decyzja w tej sprawie może zapaść w ciągu najbliższego miesiąca lub dwóch. Oczekujemy na jej wprowadzenie - przyznaje Gwizdała.
Witold Boguta z Krajowego Związku Grup Warzyw i Owoców zauważa w rozmowie z o2.pl, że do tej pory embargo było jednostronne.
Problem polega na tym, że Rosja nałożyła je na produkty świeże z Unii, w tym z Polski, natomiast w drugą stronę takiego embarga nie ma. Formalnie te produkty mogą tutaj trafiać - przyznaje prezes ZGWiO.
Rosja przyjęła program samowystarczalności, również w zakresie warzyw i owoców. W części z produktów, chociażby zbóż czy drobiu, stała się nie tylko samowystarczalna, ale została eksporterem. Wybudowano szereg kompleksów szklarniowych, dlatego ogórków i pomidorów wystarczy, aby eksportować je poza Rosję - zauważa Boguta.
Resort rolnictwa na razie nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące potencjalnego embarga.
Ogórki w sklepie pochodzą z Rosji? "Nie ma oznaczeń"
Łukasz Gwizdała zauważa jeszcze jeden aspekt - patologię przy skupowaniu przez importerów ogórków z Rosji. Zdarza się, że produkty pochodzące z Białorusi lub Rosji nie mają oznaczeń dotyczących kraju pochodzenia. Konsumenci są wprowadzani w błąd.
Z naszych źródeł wynika jednoznacznie, że tych warzyw jest na rynku tak dużo, iż ich obecność powinna być zauważalna. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) jest świadoma tego procederu. Prowadzone są kontrole i podejmowane są działania, choć walka jest trudna. Mimo to musi być kontynuowana. My, jako ogrodnicy, robimy wszystko, aby na rynek trafiały warzywa wysokiej jakości – świeże, smaczne i bezpieczne dla konsumenta - przyznał Łukasz Gwizdała.
Wspomniana IJHARS od stycznia do połowy marca 2025 r. skontrolowała 125 partii ogórków świeżych importowanych z Rosji. W tym przypadku nie znaleziono nieprawidłowości. Jednak późniejsze wyrywkowe kontrole w sklepach wykazały, że nieprawidłowości w oznakowaniu towaru, w tym wskazania państwa pochodzenia. Wobec sprzedawców zastosowano sankcje.
Skąd Polska importuje ogórki?
Jak podawała Wirtualna Polska, w 2024 roku z Rosji pozyskaliśmy rekordową liczbę ponad 11 tys. ton ogórków. Największym dostawcą ogórków do Polski była Hiszpania (28,88 tys. ton). Na drugim miejscu są Niemcy (17,15 tys. ton), a podium zamyka Grecja (14,21 tys. ton).
Czytaj również: Resort zdrowia wprowadza przepisy UE. Chodzi o owoce i warzywa