Nie bez powodu teren, na którym prowadzono poszukiwania, nazywany jest "lasem śmierci". To właśnie tu wielu Polaków zostało bestialsko zamordowanych przez niemieckich żołnierzy. To też nie pierwszy raz, gdy głośno jest o miejscowości Jedwabne. Właśnie tu dokonano pogromu ludności żydowskiej w czasach II wojny światowej. Zginęło wówczas co najmniej 340 osób.
Czytaj także: Zaatakowali Ukraińców w Warszawie. Oto co im grozi
Brytyjski "Daily Mail" nagłośnił właśnie sprawę odkrycia w lesie pod Jedwabnem. Badacze poszukujący szczątków ojca i syna, których rozstrzelano i pochowano w lesie w 1943 roku natknęli się grób zawierający szczątki jedenastu Polaków. Na podstawie związanych rąk i śladów na kościach wywnioskowano, że zamordowane osoby były przed śmiercią torturowane.
Przyjechaliśmy do Lasu Przestrzelskiego koło Jedwabnego w nadziei odnalezienia zamordowanego ojca i syna, ale okazało się, że to masowy grób - powiedział Marcin Sochoń z grupy badaczy historycznych "Wizna 1939".
Masowego mordu dokonano w czasie II wojny światowej. Świadczy o tym m.in. znaleziona tam łuska pocisku niemieckiego mausera, broni powszechnie używanej przez wszystkie oddziały armii hitlerowskiej. Niewykluczone, że w grobie pochowanych zostało jeszcze więcej osób.
Ułożenie rąk wskazuje na to, że ofiary były związane przed śmiercią, ręce były związane za plecami, ciała były rzucane niedbale, z lekceważeniem i padały jedno na drugie. Widać również, że czaszki zostały zniszczone przez strzały, o czym świadczą koncentryczne linie i otwory charakterystyczne dla otworów wejściowych i wyjściowych - stwierdziła antropolożka Urszula Okularczyk cytowana przez "Daily Mail".
Tragicznego odkrycia dokonano po kilku miesiącach od odnalezienia grobu innych ofiar wojny. Tam pochowane były cztery osoby. Jak się później okazało, szczątki należały do dwóch małżeństw zabitych za udzielenie pomocy polskiemu podziemnemu ruchowi oporu.