Olek zmarł po powrocie z Zanzibaru. "Diagnoza była podana jak na widelcu"

24-letni Aleksander Biegański zmarł po powrocie z Zanzibaru. Trafił do szpitala w Katowicach z bardzo wysoką gorączką. Rodzina miała informować lekarzy o pobycie w tropikach, jednak ci przez trzy dni nie wykonali testu na malarię. Po trzech dniach trafił do innej placówki, ale na ratunek było za późno. - Nikt mnie nie chciał słuchać - mówi w "Uwaga! TVN" ojciec zmarłego.

Aleksander Biegański zmarł po powrocie z Zanzibaru.Aleksander Biegański zmarł po powrocie z Zanzibaru.
Źródło zdjęć: © GKS Tychy | Lukasz Sobala
Mateusz Kaluga

24-letni Aleksander Biegański, piłkarz Kotwicy Kołobrzeg, zmarł po powrocie z wakacji na Zanzibarze. Jak podaje "Uwaga! TVN" , rodzice Olka otrzymali wyniki badań, które wskazują na malarię jako przyczynę zgonu. Mimo objawów, w tym bardzo wysokiej gorączki, w szpitalu w Katowicach przez trzy dni nie wykonano testu na tę chorobę. Rodzina zwracała uwagę na to, że 24-latek był w tropikach, jednak lekarze mieli ignorować ojca i matkę.

Po powrocie z Zanzibaru Olek trafił do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc. Mimo informacji o tropikalnym wyjeździe lekarze nie wykonali testu na malarię. - Powiedziano nam, że płuca są czyste. A on siedział na izbie przyjęć i cały się trząsł, siedział w kapturze, kurtce, miał dreszcze, czuł się bardzo źle. Dali mu kroplówkę przeciwgorączkową - wspomina ojciec Olka w "Uwaga! TVN". - Napotkałem beton, nikt mnie nie chciał słuchać - dodawał.

Zanzibar to wyspa, na której istnieje ogromne ryzyko zachorowania na malarię. Do zakażenia dochodzi po ukąszeniu komara, który jest nosicielem zarodźców. Testy na tę chorobę są szybkie i dostępne. Okres wylęgania się choroby trwa od 7 do 14 dni. Jednak w szpitalu, gdzie przebywał Aleksander, nie wykonano testów. Dopiero po przeniesieniu do innego szpitala, test potwierdził malarię, ale było już za późno na ratunek - informuje "Uwaga! TVN". W międzyczasie Olek skarżył się na ból brzucha, przeszedł operację wycięcia wyrostka. Podejrzewano też białaczkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wypadł z drogi na zakręcie. Kierowca nie miał szans

Olek zmarł w szpitalu. Rodzina powiadomi prokuraturę

Pacjent, który wraca ze strefy tropikalnej, pacjent gorączkujący z uogólnionymi objawami klinicznymi, w tym z dolegliwościami brzusznymi, powinien być diagnozowany przy podjęciu podejrzenia ewentualnie malarii. Dlaczego malarii? Należy ona do najczęstszych chorób zakaźnych świata – powiedziała w materiale prof. dr hab. n. med. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka ds. chorób zakaźnych.

- Każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji, najlepiej rozpoznaje te jednostki chorobowe, którymi się zajmuje - mówi specjalista chorób zakaźnych dr n. med. Beata Celińska z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach. - Natomiast, kiedyś zawsze mówiliśmy i uczyliśmy naszych studentów, że jeśli chory wraca z tropików, w pierwszej kolejności jeżeli mamy gorączkę, nudności, bóle brzucha, wymioty, zaburzenia świadomości, to należy wykluczyć malarię. To był obligatoryjny obowiązek każdego z nas kto wiedział, że chory wraca z tropików - kończy Celińska.

Rodzice Olka planują złożyć zawiadomienie do prokuratury. - Szanse na życie przy podjęciu odpowiednich działań diagnostycznych byłyby znacznie większe - ocenia prof. Anna Boroń-Kaczmarska. - Było widać po nim, że leży już jak trup. Nie był w stanie się odezwać, nie był w stanie sam się ruszyć - mówi "Uwadze! TVN" siostra 24-latka.

Szpital MSWiA w Katowicach twierdzi, że wdrożył wszelkie procedury, a o pobycie w Zanzibarze dowiedział się trzeciego dnia. Rodzina zaprzecza tym słowom. - Ta diagnoza była podana jak na widelcu. Miałem przekonanie, że oddaję syna pod dobrą opiekę, pod opiekę specjalistów - kończy ojciec zmarłego Olka.

W ostatnim czasie to kolejna sprawa związana ze śmiercią Polaka po powrocie z Zanzibaru. W połowie lutego informowaliśmy o zgonie Roberta Kowalika z Leszna. Trafił do Wojewódzkiego Szpitala Wielospecjalistycznego, gdzie zmarł. Rodzina obwinia lekarzy, że nie wykryli choroby na czas. Testy wykonali dopiero po konsultacji ze specjalistami z Poznania.

Wybrane dla Ciebie
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Mikołaje okładali się przy owocach. Sceny w sklepie w Baku
Mikołaje okładali się przy owocach. Sceny w sklepie w Baku
Od ofiary do oszustki. Emerytka zamieszana w przekręt na 1,4 mln zł
Od ofiary do oszustki. Emerytka zamieszana w przekręt na 1,4 mln zł
Dramat w powietrzu. Niemiec zmarł w samolocie
Dramat w powietrzu. Niemiec zmarł w samolocie
Rasistowski atak z użyciem broni pneumatycznej. Jest wyrok
Rasistowski atak z użyciem broni pneumatycznej. Jest wyrok
Krzyżówka językowa. Tylko mistrz poradzi sobie z wszystkimi hasłami
Krzyżówka językowa. Tylko mistrz poradzi sobie z wszystkimi hasłami
Żołnierz chciał się poddać. Rosjanie zaczęli egzekucję
Żołnierz chciał się poddać. Rosjanie zaczęli egzekucję
Łatwy sposób na czyste ramy okienne. Odzyskają biały kolor
Łatwy sposób na czyste ramy okienne. Odzyskają biały kolor
Europejscy liderzy ostrzegają Zełenskiego. Chodzi o Putina
Europejscy liderzy ostrzegają Zełenskiego. Chodzi o Putina
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył