Orban wydał zakaz, a Parada Równości i tak się odbyła. Burmistrz znalazł sposób
W Budapeszcie odbyła się rekordowa Parada Równości, mimo oficjalnego zakazu ze strony władz. Organizatorzy i uczestnicy znaleźli sposób, by legalnie zamanifestować poparcie dla równości.
Najważniejsze informacje
- Parada Równości w Budapeszcie zgromadziła nawet 200 tys. osób
- Wydarzenie uznano za miejskie święto, co pozwoliło obejść rządowy zakaz
- Uczestnikom groziły grzywny, a organizatorom nawet rok więzienia
Węgierska stolica stała się areną największej w historii miasta Parady Równości. Według organizatorów, w wydarzeniu wzięło udział nawet 200 tys. osób. Wśród maszerujących znaleźli się nie tylko mieszkańcy Budapesztu, ale także ponad 70 europosłów, unijni dyplomaci oraz politycy z Niemiec i Austrii.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Burmistrz znalazł sposób na organizację Parady Równości w Budapeszcie
Rząd Węgier wprowadził przepisy zakazujące publicznych manifestacji nieheteronormatywnych stylów życia, powołując się na ochronę dzieci. Mimo to burmistrz Budapesztu, Gergely Karácsony, nadał paradzie status oficjalnego święta miejskiego. Dzięki temu organizatorzy mogli legalnie przeprowadzić wydarzenie, omijając rządowe ograniczenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władze ostrzegały, że uczestnikom grożą grzywny do 500 euro, a organizatorom nawet rok więzienia. Policja rozmieściła kamery i sprzęt do rozpoznawania twarzy, jednak – zgodnie z zapowiedziami premiera Orbana – nie interweniowała siłowo. Parada spotkała się z szerokim wsparciem ze strony Unii Europejskiej, co podkreśliło jej międzynarodowy wymiar.
W mediach społecznościowych pojawiły się tysiące zdjęć oraz nagrań z Parady Równości, która przeszła ulicami Budapesztu. Fotografie wydarzenia zostały zamieszczone również w agencjach zdjęciowych. Widać na nich tłum ludzi maszerujących przez jeden z mostów.
Demonstracja w Budapeszcie stała się nie tylko manifestacją tolerancji, ale także wyrazem sprzeciwu wobec polityki rządu Orbana. Wydarzenie pokazało, że społeczeństwo i jego sojusznicy nie rezygnują z walki o równość i wolność zgromadzeń, nawet w obliczu restrykcyjnych przepisów.