Owca w pieluchach na smyczy w Białymstoku. Idzie do Biedronki
Do niecodziennej sceny doszło przed sklepem Biedronka na terenie Białegostoku. Klienta chciała wejść do marketu z... owcą. Zwierzę miało na sobie pieluchę. Sprawę nagłośniła internautka, która nagrała całe zdarzenie. "To dręczenie zwierząt" - mówi w rozmowie z o2.pl Tomasz Koper z Fundacji Trop Warszawa.
Niecodzienną scenę zarejestrowała mieszkanka Białegostoku. Do tamtejszej Biedronki chciała wejść kobieta, która prowadziła na smyczy owcę. Właścicielka zwierzęcia chciała wprowadzić zwierzę, która była ubrana w pieluchę, na teren marketu. Interweniowała ochrona.
Film wywołał poruszenie w internecie. Wiele osób było rozbawionych niecodziennym widokiem. Część komentujących przytomnie zwracało uwagę, że uwiązanie owcy i chodzenie z nią, jak z psem na smyczy, to dręczenie zwierzęcia. Skontaktowaliśmy się z Fundacją Trop Warszawa.
Czytaj też: Sosnowiec: Wiktor, Jakub i Dominik skatowali Marcina. "Powód do dumy"
- To jest postać, która potrzebuje atencji. Chce, aby ludzie zwracali uwagę, robili zdjęcia. Przy tym te zwierzęta cierpią. To niestety nie ma nic wspólnego z miłością do zwierząt. Staramy się wyjaśniać ludziom, że to nie jest zabawne - powiedział prezes fundacji Tomasz Koper.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy Polaków o podróże koleją z PKP. "Jest ogromna poprawa"
Świnka i owca to nie pies
Kobieta z owieczką przyszła do Biedronki, aby zrobić zakupy. Niestety ochroniarz nie wpuścił jej, mimo że owieczka była w pampersie. Ochroniarz potrzymał owieczkę, a pani udała się na szybkie zakupy - relacjonowała "Kurierowi Porannemu" pani Emilia.
Prezes Fundacji Trop Warszawa zauważa, że to znęcaniem się nad zwierzętami. Apeluje, aby w razie spotkania kobiety z owcą na smyczy dzwonić na policję.
To, co ona robi jest behawioralnie bardzo złe dla tych zwierząt. Owce czy świnki nie nadają się do tego, żeby ciągać je po mieście na smyczy. I żeby żyć jako piesek. Te zwierzęta cierpią i fizycznie i psychicznie - wyjaśnia Tomasz Koper.