Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Permanentne zanurzenie. Tak tonie polska Marynarka Wojenna

867

38 milionów ludności. 440 km linii brzegowej Bałtyku. I trzy okręty podwodne. Z tego dwa w tym roku będą nadawały się do utylizacji, a trzeci jest w stanie chronicznego remontu. Polska marynarka podwodna to fikcja. Groźna.

Permanentne zanurzenie. Tak tonie polska Marynarka Wojenna
ORP Orzeł (PAP, Dominik Kulaszewicz)

Na stanie Marynarki Wojennej RP znajdują się obecnie trzy okręty podwodne, tworzące Dywizjon Okrętów Podwodnych. Ale dywizjon ten jest nim w zasadzie tylko z nazwy. W praktyce to pływające (nie zawsze) balie o znikomej lub wręcz żadnej wartości bojowej.

Okręty (mocno) pełnoletnie

Dwa okręty to poniemieckie jednostki typu Kobben. Pierwszy, ORP Bielik ma 54 lata. Drugi, ORP Sęp - 55. Młodszy od nich jest poradziecki ORP Orzeł, jednak to okręt 35-letni, który - choć idealnie nadający się na Bałtyk - od siedmiu lat jest w zasadzie nieustannie w stanie remontu. Dodatkowo, w 2017 r., gdy okręt był w doku Stoczni Marynarki Wojennej, doszło na jego pokładzie do groźnego pożaru, który znacząco obniżył zdolności bojowe jednostki.

Od czasu do czasu Orzeł wypływa w morze dla podtrzymania zdolności załogi, jednak daleko mu do pełnej sprawności. Aktualnie, znowu jest w naprawie. Trwa na nim usprawnianie stacji hydroakustycznej.

Zobacz także: USA pokazały nową broń. Rodem z filmów science fiction

2/3 floty na złom

Wróćmy jednak do Kobbenów. Jak ujawnił analityk Polityki Insight, Marek Świerczyński, obie jednostki zostały przez Inspektorat Wsparcia Sil Zbrojnych opisane jako "trwale zbędnie rzeczy ruchome". Innymi słowy - to złom. Pływający.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

"Zagrożenie dla zdrowia i życia"

Okręty podwodne typu Kobben planuje się wycofać z eksploatacji w 2021 roku. Uważam tę decyzję za słuszną, bowiem dalsza eksploatacja tych ponad 50-letnich jednostek mogła narażać na utratę zdrowia i życia ich załogi - mówi o2 Tomasz Dmitruk, analityk "Dziennika Zbrojnego".

Dodaje, że kiedy to nastąpi, w służbie pozostanie już tylko "Orzeł". Ale nie bez "ale".

Dziś prawdopodobnie może on służyć jedynie w ograniczonym zakresie do szkolenia. Ostatnim ratunkiem dla dywizjonu Okrętów Podwodnych ma być zakup dwóch szwedzkich używanych (30-letnich), ale zmodernizowanych okrętów podwodnych typu A17 tj. HMS Södermanland i HMS Östergötland. Niestety, mimo trwających już ponad rok negocjacji, finału tej transakcji nie widać - przekonuje Dmitruk.

I ma rację.

Mordel: Cześć ludzi zrezygnuje

W 2018 r. szef resortu obrony, Mariusz Błaszczak, odwołał ze stanowiska Inspektora Marynarki Wojennej, kontradmirała Mirosława Mordela. Dwa tygodnie przed odwołaniem, podczas uroczystości opuszczenia bandery na innym Kobbenie (ORP Sokół), Mordel powiedział, że "żołnierskie nadzieje zostały zawiedzione". Dotyczyło to pozyskania nowych okrętów podwodnych dla Marynarki. Dziś oficer nie ma wątpliwości: dla Kobbenów to był najwyższy czas.

One pływać już nie powinny. Jeśli mamy - lub mieliśmy - w planach utrzymywanie floty podwodnej, to powinniśmy je czymś zastąpić. Bo ich czas nadszedł dawno temu. Ale jeżeli stracimy okręty, to także ludzi i ich doświadczenie. Nie mam wątpliwości, że część załóg odejdzie - mówi o2 Mordel.

Dodaje, że utracić takie zdolności i doświadczenie jest bardzo łatwo. Trudniej je odbudować, bo większość szkoleń prowadzi się za granicą - i to za duże pieniądze. Mordel ma poważne wątpliwości czy nasza Marynarka ma dzisiaj możliwość wypełniania swoich zdań w czasie kryzysu lub wojny. Ale Marynarka to nie tylko walka.

Mamy żywotne interesy na Bałtyku. Mamy platformy wydobywcze, chcemy mieć farmy wiatrowe. Czym będziemy je chronić? - pyta kontradmirał.

Dodaje, że marynarkę powinniśmy utrzymywać. Także ze względu na zdolności sojusznicze.

Zmęczeni Szwedzi mają dość

Wspomina także o planach pozyskania szwedzkich okrętów, o których mówił wyżej Tomasz Dmitruk, jednak dodaje, że w jego ocenie Szwedzi są "zmęczeni" przedłużającymi się negocjacjami. Jeśli jednak niczego nie zrobimy, to flota podwodna Marynarki Wojennej RP pozostanie tylko wspomnieniem. Ale smutno dodaje, że "słyszeliśmy już zbyt wiele obietnic bez pokrycia".

Powyższe rozwiązanie również nie jest jednak pozbawione wad. Szwedzkie okręty, choć zmodernizowane, także są leciwe. Jednak nadal będzie to rozwiązanie tymczasowe, mające być łącznikiem przed pozyskaniem zupełnie nowych jednostek. "Wystarczy na 10 lat. A potem znowu będziemy mówić o kolejnym rozwiązaniu pomostowym" - słyszymy z kręgów osób związanych z marynarką i przemysłem wojskowym.

Najbardziej priorytetowe zadania dotyczące pozyskania wielozadaniowych okrętów nawodnych (w praktyce fregat) kr. Miecznik oraz nowych okrętów podwodnych kr. Orka nadal znajdują się w fazie analiz. Oznacza to, że żaden nowy okręt tych typów nie wejdzie do służby szybciej niż za 6 lat - podsumowuje Tomasz Dmitruk.

I tak będzie to wyglądało przez kolejne lata, lub dekady. Do czasu opuszczenia bandery na ostatnim okręcie Marynarki Wojennej, który obecnie znajduje się na deskach kreślarskich. I szybko z nich nie zejdzie.

Nie dla Polaka

Marynarka jest zresztą konsekwentnie, przez kolejne rządy, traktowana jak piąte koło u wozu. I nie zmieni tego stanu rzeczy nawet pozyskanie (wciąż raczej życzeniowe) okrętów ze Szwecji. Najlepszym przykładem braku strategicznego myślenia o marynarce i jej roli w Siłach Zbrojnych RP była podjęta przez prezydenta i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego próba pozyskania dla Polski fregat rakietowych klasy Adelaide - bardzo podobnych do użytkowanych przez MW RP fregat ORP Generał Kazimierz Pułaski i ORP Generał Tadeusz Kościuszko. Próba ich zakupu (co istotne, wraz z uzbrojeniem) w korzystnej cenie od Australijczyków została storpedowana przez polskich polityków - o czym z goryczą mówili wtedy urzędnicy związani z Kancelarią Prezydenta - i lobbystów zbrojeniowych. Mimo że polskie fregaty mają po 40 lat i czas im przechodzić na emeryturę. Tak więc, po raz kolejny okazało się, że "to nie dla Polaka". Australijskie okręty popłynęły do Chile. A polscy marynarze, łatający swoje okręty jak tylko mogą, po raz kolejny obeszli się smakiem.

Bieda-flota

Na wyposażeniu Marynarki Wojennej RP znajdują się obecnie 32 okręty bojowe różnych typów (w tym dwie fregaty rakietowe i dwie korwety), dwa okręty szkolne i okręt-muzeum ORP Błyskawica. Do tego kilkanaście mniejszych jednostek pomocniczych, takich jak holowniki, motorówki, kutry i barki. Średnia wieku okrętów to ponad 30 lat. Wycofanie jednostek typu Kobben zredukuje możliwości działań podwodnych w zasadzie niemal do zera.

Do tego dochodzi także Brygada Lotnictwa MW (40 samolotów i śmigłowców różnego typu, w tym maszyn zwalczania okrętów podwodnych). Do tego artyleria przeciwlotnicza (poradzieckie armaty przeciwlotnicze S-60 i ZU-23-2) i relatywnie najnowsza w MW Morska Jednostka Rakietowa, czyli 12 wyrzutni (po cztery rakiety na każdej) pocisków rakietowych. Pociski te, produkowane przez norweski koncern Kongsberg, mają razić zarówno wrogie okręty, zbliżające się do polskiego wybrzeża, jak i (w zakresie ograniczonym systemami radarowymi i namierzania) cele lądowe. Wyrzutnie zostały zakupione w 2008 r.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić