Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Policjanci wysyłają sobie mem. Luka jest potężna

638

Nie jest tajemnicą, że jedną z największych bolączek policji są braki kadrowe. Od co najmniej dwóch lat trwa prawdziwy eksodus z formacji. Odchodzą nie tylko doświadczeni policjanci, ale także ci młodsi stażem. Jak ustalił portal o2.pl, problem jest mocno odczuwalny choćby w garnizonie warszawskim. Ale nie tylko.

Policjanci wysyłają sobie mem. Luka jest potężna
Braki kadrowe będą wielkim wyzwaniem nowego komendanta głównego policji (Getty Images)

Jest właściwie przesądzone, że komendant główny, Jarosław Szymczyk, odejdzie ze stanowiska. Jak opisywał portal TVN 24, ma złożyć dymisję w listopadzie. Na początku października o2.pl opisywało, jakie są zarobki komendanta i na jaką emeryturę będzie mógł liczyć po odejściu z formacji. Zostawi po sobie sporo problemów. A kłopotliwym "spadkiem" po gen. Szymczyku będzie gigantyczna etatowa luka.

Wizerunek policji jest zły. Społeczeństwo ma w pamięci brutalne sceny ze strajku kobiet, aferę z granatnikiem, odpalonym w gabinecie komendanta i wiele innych zdarzeń, które wpłynęły na odbiór społeczny służby. O ile jednak problemy wizerunkowe można naprawiać, o tyle jest o wiele poważniejsza kwestia. Chodzi o niedobory kadrowe i odejścia.

Duże kłopoty z odejściami są praktycznie w całej formacji. Każdy garnizon musi się borykać z wakatami. W samej Warszawie do przejścia na emeryturę lub po prostu odejścia ze służby szykuje się od 800 do nawet około tysiąca funkcjonariuszy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Ten materiał miał zabić ludzi"

Według policyjnych źródeł, uprawnienia emerytalne, dające możliwość odejścia "na już" może w garnizonie warszawskim mieć nawet 1/3 ogółu funkcjonariuszy.

"Żeby nie było trupa"

Ten powinien liczyć ok. 10 tys. funkcjonariuszy. W marcu radio RMF podawało, że w służbie jest zaś nieco ponad 8 tys. policjantów. Ten stan rzeczy się nie poprawił.

Aby garnizon był wydolny, jest zakaz przenoszenia policjantów do Centralnego Biura Śledczego, komendy głównej i innych jednostek. Dodatkowo młodzi policjanci z tzw. adaptacji, z innych jednostek z Polski, jeżdżą po Warszawie w patrolach. A młodzi z Warszawy zasilają szeregi oddziałów prewencji w Piasecznie. Starają się reanimować, żeby nie było trupa - mówi o2.pl doświadczony policjant z jednej z warszawskich komend. 

I dodaje, że w tej chwili trwają przygotowania do operacji zabezpieczenia obchodów Święta Niepodległości na 11 listopada. Ale tu też pojawia się problem. Jak mówi nasz rozmówca, brakuje nie tylko ludzi, ale nawet samochodów. Ma być problem z ich sprawnością, szczególnie aut cywilnych, nieoznakowanych.

Z problemem boryka się nie tylko Warszawa. Jak ustaliliśmy, w komendzie miejskiej w Bydgoszczy brakuje 200 osób. Wśród policjantów na Śląsku zaczął krążyć złośliwy, szyderczy mem w formie nekrologu, zawiadamiający o wakatach i wolnych miejscach. Na policyjnych grupach w mediach społecznościowych trwają wyliczenia i spekulacje, kto odejdzie, a kto pozostanie.

Jankowski: Gangsterska gadka

O tym, że jest problem z obsadą etatów mówi o2.pl także Rafał Jankowski. Przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów (NSZZP) twierdzi, że - w oparciu o dane z policyjnego biura kadr - w policji jest w tej chwili ok. 95 tys. etatów. A powinno być 107 tys. Zatem już mowa o ok. 12 tys. niedoborów. A w przyszłym roku pewnie będzie ich jeszcze więcej.

W lutym ub. roku były duże odejścia. Nie wiadomo, jak będzie w przyszłym roku. Trwają obecnie odprawy kadrowe, które mają dać obraz sytuacji. Jest zmiana władzy, szykuje się zmiana rządu. To, że odchodzi komendant główny pozostaje poza sporem - mówi o2.pl przewodniczący Jankowski.

Dodaje, że "nie dziwi się", że część policjantów chce odejść. Politycy, jak ocenia, "mówią gangsterskim językiem, tam czuć wendetę i lejącą się krew".

Jeżeli trzeba kogoś rozliczyć, to trzeba to zrobić, a nie piać w przestrzeni publicznej taką gangsterską gadką. Więc, rozumiem, że ci, którzy mają uprawnienia emerytalne odchodzą lub chcą odejść. Przecież ludzie obawiają się, że będą musieli udowadniać, że przez ostatnie lata nie byli wielbłądami - mówi.

O tym, jakie będą faktyczne niedobory w przyszłym roku, będziemy wiedzieli po toczących się odprawach kadrowych. Tyle że jedności w kontekście niedoborów ludzkich nie ma nawet w łonie samego NSZZP. Wiceszef związku w woj. lubuskim, Przemysław Matczak mówi wprost - zacytowane wyżej dane są zaniżone. A braki sięgać mogą w jego ocenie nawet 20 tys. ludzi, czyli nawet ok. 1/5 całego stanu. To potężna luka.

Atmosfera jest zła. Odchodzą nawet ludzie ludzie, którzy nie mają pełnej wysługi lat i uprawnień emerytalnych. Nie chcą służyć. Głównym problemem w policji są dziś mierniki i progi satysfakcji. Czyli służba dla poprawy statystyki policyjnej - mówi Matczak.

Dodaje, że związkowcy od dawna przekonują też o potrzebie reformy policji. I to głębokiej, w trybie pilnym. Przy czym nie chodzi tu, jak dodaje, o zmianę "czapki", czyli najwyższego dowództwa: komendy głównej, stołecznej czy komendantów wojewódzkich.

Potrzeba redukcji etatów: od komend powiatowych, przez wojewódzkie do komendy głównej. Policja marnuje pieniądze na etaty, które zajmują ludzie niedecyzyjni – komendanci powiatowi czy miejscy, którzy właściwie za nic nie odpowiadają, nie mogą np. podejmować decyzji zakupowych, bo te i tak przejść muszą przez komendę wojewódzką - dodaje policjant.

Może wydać się dziwne, że w obliczu braków wiceprzewodniczący mówi o dalszych redukcjach. Tyle że są to etaty w jego ocenie zbędne, bez których jednostki mogłyby funkcjonować, prowadzone np. przez naczelników, niekoniecznie funkcjonariuszy w randze komendantów. A środki na tym oszczędzone można by przesunąć na inne potrzeby, np. opłacanie policjantów, którzy realnie wykonują choćby służbę w patrolach.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić