Psychiatra o motywach działania Dudy. "On jest jeszcze w napięciu"
Trwa intensywna obława na 57-latka podejrzanego o zabójstwa w Starej Wsi. Psychiatra sądowy, dr Jerzy Pobocha w rozmowie z PAP zauważa, że Tadeusz Duda "jest jeszcze w napięciu i ukrywa się za wszelką cenę". Według eksperta, będzie to robił "dopóki mu starczy sił fizycznych, jak i odporności psychicznej".
Policja od piątku prowadzi szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą za 57-letnim Tadeuszem Dudą, który według ustaleń śledczych miał zastrzelić trzy osoby w Starej Wsi. W działaniach bierze udział kilkuset funkcjonariuszy, policyjne śmigłowce, drony oraz psy tropiące.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Dr Jerzy Pobocha, psychiatra i biegły sądowy, w rozmowie z Polską Agencją Prasową podkreśla, że podejrzany wcześniej miał zarzuty znęcania się nad rodziną. Tuż przed zbrodnią miał zapoznać się z aktami sprawy. - Ten konflikt narastał. Być może pojawiła się przysłowiowa kropla, która przelała czarę goryczy. To nie było tak, że w sekundzie, w której strzelał dopiero pomyślał o zabójstwie – powiedział dr Pobocha.
Według psychiatry, sprawca działał przemyślanie. Po dokonaniu zbrodni, u sprawcy pojawia się lęk i chęć ucieczki. - On jest jeszcze w napięciu i ukrywa się za wszelką cenę. Chce się uchować, uciec itd. i to jeszcze go napędza, ale po pewnym czasie on będzie widział, jakie są jego możliwości. Dojdzie do jego świadomości, że jest bez szans, żeby nie zostać złapanym, ale dopóki mu starczy sił fizycznych, jak i odporności psychicznej, to będzie działał - dodał dr Pobocha w rozmowie z PAP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tragicznych wydarzeń doszło w piątek ok. 10:30. Najpierw w jednym z domów w Starej Wsi padły strzały do teściowej córki podejrzanego, która trafiła do szpitala. Następnie w oddalonym o pół kilometra domu zginęła 26-letnia córka sprawcy oraz jej 31-letni mąż. W domu przebywało także roczne dziecko, które nie odniosło obrażeń. Po ataku mężczyzna porzucił swoje auto i uciekł do lasu, który dobrze znał.
W sobotę wieczorem funkcjonariusze zauważyli osobę przypominającą poszukiwanego, która oddała strzał w ich kierunku. Nikt nie został ranny. Trwają przeszukania pustostanów i prywatnych posesji, a w akcję zaangażowano także kontrterrorystów oraz specjalistyczne zespoły z innych województw.
57-latek był objęty dozorem policyjnym i miał zakaz kontaktowania się z rodziną. W 2022 r. usłyszał zarzuty znęcania się nad bliskimi i kierowania gróźb karalnych, a w tym roku zarzuty te zostały powtórzone. - Być może teściowa, córka i zięć robili jakieś zarzuty, wyrzuty, czy zgłaszali pretensje i dlatego on ich potraktował jak wrogów, których nie może dłużej słuchać, a których trzeba wyeliminować - stwierdził ekspert.