Jak pisze "Radio Swoboda", migranci zostali zatrudnieni pomimo ostrzeżeń ich władz, aby nie podróżowali do Ukrainy. Władze w Kijowie informują, że tacy pracownicy będą traktowani jako poplecznicy Rosjan i okupacyjnych władz.
Rosja rekrutuje ludzi z Azji Centralnej
Rekrutowani są obywatele krajów Azji Centralnej. Jeden z pracowników w rozmowie z radiem powiedział, że zdaje sobie sprawę z ryzyka, jakie się z tym wiąże.
– Powiedzieli mi, że czasem do nich strzelają i że ludzie umierają. Wykonują taką pracę, bo są w rozpaczliwej sytuacji. Niektórzy mają długi – mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Większość przyjezdnych pracuje w sektorze budowlanym w zdewastowanych przez rosyjską armię miastach, takich jak Mariupol. Są też zaangażowani w zbieranie zwłok rosyjskich żołnierzy. Oferty pracy w Ukrainie pojawiają się na stronach internetowych, grupach na Telegramie i innych sieciach społecznościowych.
Czytaj także: Ważą się losy Bachmutu. Rosjanie wyznaczają nowe cele
Taką pracę wykonują migranci
Inne prace obejmują kopanie rowów i sprzątanie terenów po zwłokach. Niektórzy mówią, że zaoferowano im również pracę w szpitalach wojskowych, stołówkach i fabrykach na okupowanej wschodniej Ukrainie.
Jeden z pracowników z Tadżykistanu powiedział, że migranci o wolnych miejscach pracy dowiadują się także od swoich pracodawców. Praca w Ukrainie reklamowana jest jako bezpieczna i dobrze płatna.
Płacą więcej niż w Rosji
Jak się okazuje, główną motywacją do podjęcia tego typu pracy są pieniądze. W sektorze budowlanym pensja wynosi od 2 do 3,3 tys. dolarów miesięcznie (8,7 - 14,4 tys. zł). To znacznie więcej niż można zarobić w Rosji. Ale dziesiątki migrantów pracujących w Ukrainie narzekają, że nie otrzymują obiecanych wynagrodzeń.
Niektórym rozczarowanym pracownikom, którzy próbowali opuścić Ukrainę, rosyjska straż graniczna uniemożliwiła wjazd do kraju. Rosyjskie firmy miały obiecywać pieniądze nawet skazanym kobietom z Azji Środkowej przebywającym w rosyjskich więzieniach w zamian za pracę w Ukrainie.