Rosjanie zaatakowali pracowników humanitarnych. Zginęły dwie osoby
Wiaczesław Czaus, szef władz obwodu czernihowskiego na północy Ukrainy, poinformował, że Rosjanie zaatakowali dzisiaj (4 września) pracowników misji humanitarnej. Zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne. Zdaniem lokalnych władz, było to celowe działanie Moskwy.
Atak miał miejsce w czwartek, w obwodzie czernihowskim. Wiaczesław Czaus, szef władz regionu, poinformował, że Rosjanie w biały dzień zaatakowali pracowników misji humanitarnej. Zginęły dwie osoby, a trzy kolejne zostały ranne. Poszkodowanym udzielana jest pomoc medyczna.
Według Czausa, była to "celowa napaść" na pracowników "Duńskiej Rady ds. Uchodźców", którzy zajmowali się rozminowywaniem terenu.
Czytaj także: "Koalicja chętnych" podzielona. Źródło ujawnia
Najpierw Rosjanie zasypali teren materiałami wybuchowymi i minami. Teraz zabijają ludzi, cywilów, którzy ryzykując życie, oczyszczają nasze ziemie ze skutków rosyjskiej inwazji - zaznaczył Czaus.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izrael zachowuje się jak naziści? Ekspert o ludobójstwie w Palestynie
Pracownicy humanitarni pod ostrzałem
Pułkownik Dmytro Bryżyński początkowo informował o eksplozji w mieście, jednak później wyjaśnił, że rakieta spadła w pobliżu punktu kontrolnego organizacji humanitarnej. Również w jego ocenie był to zaplanowany atak rakietowy.
Wcześniej Rosja uderzyła na szpital w Konstantynówce oraz na Zaporoże, gdzie ranne zostały cztery osoby.
Atak zbiegł się w czasie z szczytem tzw. koalicji chętnych w Paryżu, gdzie liderzy europejscy, w tym Donald Tusk, omawiali dalsze kroki w celu zakończenia wojny w Ukrainie. Stronę ukraińską reprezentował Wołodymyr Zełenski. Podczas szczytu przeprowadzono wideokonferencję z udziałem prezydenta USA.
Liderzy ponad 30 państw wzięli udział w czwartek w posiedzeniu koalicji chętnych, gdzie szczegółowo omawiano gotowość poszczególnych krajów do wniesienia wkładu w zagwarantowanie bezpieczeństwa Ukrainie na lądzie, morzu, w powietrzu i cyberprzestrzeni – poinformował prezydent Wołodymyr Zełenski.
Źródło: Polsat News, PAP