Sebastian M. stanął przed sądem. Ujawniono działania jego rodziców
Sebastian M., oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, stanął przed sądem. Proces ujawnia zaskakujące szczegóły dotyczące jego postawy i mediacji z rodzinami ofiar. "Fakt" dotarł do informatorów, którzy ujawniają, jakie działania próbowali podejmować rodzice Sebastiana M. po wypadku.
Najważniejsze informacje
- Sebastian M. oskarżony o spowodowanie wypadku na A1.
- Proces ujawnia jego próbę mediacji z rodzinami ofiar.
- Rodzice Sebastiana M. przeżywają dramatyczne chwile - podkreślają informatorzy "Faktu"
Sebastian M. został oskarżony o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Mimo początkowego oporu, zdecydował się na mediację z rodzinami ofiar. Jego postawa była zaskoczeniem dla wielu, którzy znali jego wcześniejsze zachowanie.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
Podczas procesu w Piotrkowie Trybunalskim, Sebastian M. poprosił o mediację, co było nieoczekiwane, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze działania. Prokurator Aleksander Duda podkreślał, że brakowało podstaw do przypuszczeń, że oskarżony będzie zainteresowany takim rozwiązaniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adwokatka Katarzyna Hebda, reprezentująca Sebastiana M., odegrała kluczową rolę w skłonieniu go do mediacji.
Rodzice Sebastiana M. w cieniu tragedii
Informatorzy "Faktu" podkreślają, że rodzice Sebastiana M. przeżywają ogromny dramat. Rozmówcy dodają, że są to ludzie poczciwi, którzy od początku chcieli pomagać rodzinom ofiar. Jak wynika z ich relacji, syn miał nie pozwalał im na takie gesty, co dodatkowo pogłębiało ich cierpienie.
- To bardzo poczciwi ludzie. Bez względu na to, czy ich syn jest winien czy nie, tak po ludzku, współczują rodzinom, które straciły syna, córkę i wnuka. Państwo M. chcieli od początku sprawy pomagać pokrzywdzonym. Chcieli stawiać nagrobek dla ofiar na cmentarzu w Myszkowie. Chcieli przepraszać w imieniu syna, ale Sebastian M. miał im na to nie pozwalać. Wycofali się i milczeli. Adwokaci też byli sceptycznie nastawieni do takich gestów - ujawniają informatorzy "Faktu", którzy chcą pozostać anonimowi.
Fundacja Freedom-24, która zaangażowała się w sprawę, podkreślała znaczenie mediacji. Michał Wdowczyk z fundacji zaznaczył, że początkowo brak pełnej dokumentacji utrudniał działania, ale po jej uzyskaniu możliwe było rozważenie szczegółowej ekspertyzy.
Przypomnijmy, że w wypadku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w którym brał udział Sebastian M., zginęli rodzice i ich 5-letni syn. Według ustaleń śledczych, jego bmw jechało ponad 200 km/h i uderzyło w osobową kię, doprowadzając do jej pożaru.
Za zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi Sebastianowi M. maksymalnie 8 lat pozbawienia wolności.