Szczyt żenady w TVP? Jarosław Jakimowicz drwił z migrantów
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej wciąż jest trudna. Koczujący tam imigranci żyją w bardzo ciężkich warunkach. Jarosław Jakimowicz uznał, że to dobry temat do drwin.
Przy granicy polsko-białoruskiej nadal koczuje grupa kilkudziesięciu migrantów. Fundacja Ocalenie przekazała, że ich stan pogarsza się z dnia na dzień.
Wszystko za sprawą trudnych warunków. Zgromadzeni nie mają dostępu do jedzenia, wody pitnej czy też opieki lekarskiej.
Wideo ze Stegny. Ludzie uciekali w popłochu
Media publiczne stawiają sprawę jasno. Podkreślają, że skoro uchodźcy znajdują się po stronie białoruskiej, to właśnie Białorusini powinni im pomagać.
Do sytuacji migrantów w programie "W kontrze" odniósł się Jarosław Jakimowicz. Jego słowa szokują.
Ci migranci piją wodę z jeziora. Odruchem naturalnym człowieka w tego typu sytuacji, mi jeśli brakowałoby mi jedzenia, wody to bym wstał, machnął ręką i sobie poszedł. Nie uczestniczyłbym dłużej w tym cyrku. Poza tym oni są po stronie białoruskiej, więc to do Białorusinów wołajcie, żeby im tam pomogli - podkreślił.
Jakimowicz o Sterczewskim. "Żenada"
Migrantom pomóc próbował m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski. Chciał dostarczyć koczującym torbę ze środkami pierwszej potrzeby, ale został powstrzymany przez służby.
Szymon Hołownia pisał, że jest z niego dumny. - Z czego jest dumny? Że biegał jak paraliż i się wywalił? - powiedział Jakimowicz. - Wielkie serce ma Franek. Chyba wielką torbę - dodała Magdalena Ogórek.
Dla mnie to, co pan Franek zrobił, bo jeśli pan Hołownia jest z niego dumny, dla mnie to jest żenada. Ja bym się wstydził jako poseł, że taki ktoś siedzi za mną na tej Sali Plenarnej - kontynuował Jarosław Jakimowicz.