Tajemnicze kule ognia na niebie. Winna skała z kosmosu
W okolicach Kielc mieszkańcy zgłaszali widok "kuli ognia". Do akcji ruszyły służby i wojskowy śmigłowiec. Zagadkę prawdopodobnie rozwiązali obserwatorzy meteorytów, którzy piszą o przelocie bolidu i skale z kosmosu. Co widzieliśmy na niebie?
Świętokrzyska policja we wtorek po godz. 17 otrzymała informację od kobiety, że widziała przelatujący obiekt, który mógł spaść na ziemię. Dotyczyło to miejscowości na pograniczu powiatów pińczowskiego i kieleckiego.
Nad rejonem działał śmigłowiec 3. Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Krakowa. - Operował tam, bo było podejrzenie zdarzenia lotniczego. Ale to się nie potwierdziło - przekazał WP rzecznik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk Marek Pietrzak.
Obrazy Kossaka i Karpińskiego odzyskane przez mokotowskich policjantów
Służby nie odnalazły uszkodzonego obiektu, a także uszkodzonej infrastruktury. Z rozwiązaniem zagadki przyszli pasjonaci Skytinel, którzy zajmują się m.in. szukaniem meteorytów i obserwacją nieba.
Tymczasem o 16:55:48 miał miejsce przelot bolidu, obserwowany przede wszystkim z woj. mazowieckiego i woj. świętokrzyskiego. Zarejestrowały go również nasze stacje obserwacyjne, więc jeśli właśnie to zjawisko jest powodem całego zamieszania - przekazali w mediach społecznościowych.
Dodają, że zjawisko nie było groźne. Jak wyjaśniają, do przelotu meteoroidu doszło, ponieważ w atmosferę "weszła" niewielka skała z kosmosu. Nie doprowadziła jednak do spadku meteorytu i nie wyrządziła żadnych szkód.
- Tego typu bolidy od około tygodnia obserwujemy każdej nocy, także w związku z nadchodzącym maksimum roju Taurydów. Analizy zjawiska trwają, a dokładne wyniki będą dostępne jutro rano - przekazali we wtorek wieczorem pasjonaci.
Jak ustalił Skytinel, przelot miał miejsce między Mińskiem Mazowieckim a miejscowością Kuflew. Bolid był widoczny od wysokości 86,6 km do wysokości 34,7 km. Jego prędkość początkowa wynosiła 23 km/s. Ten bolid nie miał związku z obecnie aktywnym rojem Taurydów.